Dwa dni mnie nie było. Oczywiście były to napady żarcia...Czyli znowu to samo. A jednak nie. Bo tym razem zrozumiałam, że to nie kolejna potyczka na diecie, a dłuuugo zakorzenione zaburzenie odżywiania. Zapisałam się do grupy wsparcia, zaczęłam porządną pracę nad sobą. Teraz priorytetem jest zdrowie psychiczne i oczywiście fizyczne. Każde obżarstwo kompensuję ćwiczeniami. Ale to się zmieni. Chciałabym aby bieganie pozostało pasją, sportem, SPORTEM! Nie sposobem na spalenie kcal. Na psychologa z NFZ będę musiała długo czekać, więc chyba zdecyduję się pójść prywatnie na terapię behawioralną. Bo brudy z przeszłości już próbowałam wyciągać. Nic nie ma. Kochający rodzice, okazujący miłość także sobie nawzajem, komplet kochających dziadków, brak odrzucenia ze strony grupy, byłam lubiana od kiedy poszłam do przedszkola, byłam ładna i szczupła- nikt się ze mnie nie śmiał. Nie doświadczałam agresji ani molestowania... nic nie ma, psychologia analityczna to przestarzała forma terapii, wiele przypadków to pokazuje. Ale no cóż. Zbieramy się do kupy, nie? Leczymy główkę, leczymy nóżki, a oskrzela, powiem wam- BOMBA. Okazało się, że najzwyczajniej w świecie mam astmę, dostałam leki i problem ciężkiego oddechu znikł. Nogi mnie jeszcze bolą, nie przeczę, że jestem przetrenowana, ale wydolność winduje w górę i bardzo mnie to cieszy. A odchudzenia trwa... Racjonalne, bez zbędnego obcinania kcal.. Jeżeli uda się wytrwać bez napadów powinno być super. Trzymajcie kciuki. :)
menu:
1. bułka z pestkami dyni naturalna, 1/2 razowej kajzerki, plaster szynki drobiowej, plaster żółtego sera light, jajko, pomidor, rukola, kawa z mlekiem owsianym
2. 30g płatków ryżowych+ 20g ekspandowanego amarantusa na mleku owsianym
trening: 5' rozgrzewki +
+ ćwiczenia na mięśnie przypiszczelowe + rozciąganie
3. 200ml soku z kiszonych buraków, 30g (waga suchej) ciecierzycy, kalarepa, miks sałat z rukolą, pomidor, 60g fety, łyżka oliwy
4. omlet: 2 jaja, 135g szparagów zielonych, 50g cebuli czosnkowej, łyżeczka masła klarowanego, pomidor + 100ml soku z kiszonych buraków
5. duużo truskawek ok.0,8kg (błąd żywieniowy, też tak sądzę)
edit: miałam tylko obczaic taką drogę rowerem, ale się zgubiłam w lesie i wyszło 20km rowerem+ kilka km chodzenia po górach i jak wróciłam zjadłam jeszcze 100g jogurtu naturalnego, 100g serka wiejskiego i parę truskawek
Zjedzone ok 2100, spalone 2800