Cześć Chudzinki :)
Poległam ... ponownie poległam. Zapłakana przyjaciółka zadzwoniła wczoraj to pobiegłam na ratunek. Ona chuda (tak chuda ze 10 kg chce przytyć) więc na rozstanie z chłopakiem zachciało się jej słodyczy i ... wódki. Normalnej czystej wódki heh. Obiecałam sobie że słodyczy nie tknę ale tyle tego było i kusiło... A dziś nie dam rady ćwiczyć... No ale nadrobić muszę tak czy siak. Pewnie wieczorem jak wrócę ze szkoły :)Tak sobie rozmyślam... Ile razy można zaczynać dietę? Ile razy można sobie coś obiecać? Ile razy można łamać dane SOBIE słowo? Jak by wyglądało życie gdyby dieta i ćwiczenia od początku były sumiennie realizowane? ... I pytania rodzą mi się w głowie. Dlaczego nie umiem raz a porządnie wziąć się za siebie? Płaczę po nocach i w dzień znów ulegam. Gdzie to ma sens? Potrafię być konsekwentna w wielu innych sprawach więc dlaczego nie potrafię w tym? Dlaczego to akurat słodycze, pieczywo stały się moją miłością? Chociaż uwielbiam warzywa... Może czas zerwać definitywnie ten związek, i już bez powrotów...
maybelieve
30 marca 2012, 10:10Nie ważne ile razy czlowiek upada, a ile sie podnosi :*
kotusiek
30 marca 2012, 10:02Oj Kochana nie ząłamuj się, lekkie potknięcie nie oznaczają końca lub przerwania diety- trzeba iść dalej i myslec pozytywnie. Ilekroć przerywasz dietę tak jakoś nie ma motywacji i nasze samopoczucia spada radyklanie. Nie pozwól na to, bądź dumna i powiedz sobie, że dasz radę bo potknięcia każdemu się zdarzają- nigdy droga niejest prosta ;) więc patrz pod nogi! :)