Dzień zapowiadał się dobrze, śniadanie, spacer z przyjaciółką. Jednak moja rodzina postanowiła to popsuć. Najpierw babcia wyśmiała mój pomysł na ciasto i założyła, że skoro nie robie starymi metodami (czyli tak jak ona) to na pewno mi nie wyjdze. Dlaczego od razu zakładać, że jakieś kombinacje w kuchni muszą się skończyć fiaskiem i trzeba gotować jak nasze matki?! Dobra, fakt, że mój pierwszy w życiu biszkopt wogóle nie wyrósł i tak, zostałam jeszcze bardziej wyśmiana. Ale za drugim razem jak się zebrałam w sobie to wyszedł całkiem niezły. Nawiasem mówiąc robię dietetyczne tiramisu (o tym wiecej jutro). Na tym jednak się nie zakończyło....
Od tygodnia próbowałam się doprosić ojca żeby napompował mi opony w rowerze. Robi się coraz cieplej i może już w poniedziałek chciałabym nim pojechać do pracy. Dziś ojciec w końcu kupił popkę, ale stwierdził że jest zbyt zmęczony żeby to dziś robić i miał do mnie jeszcze pretensje, że jak ja śmiem cokolwiek od niego wymagać. Mam już tego dość, bo tak jest za każdym razem. Nie wiem wogóle po co ja sobie robie nadzieje, że będzie inaczej. Załamana, zasmucona :(
Dzisjesze menu
śniadanie - bułka z żółtym serem
II śniadanie - 2 ptasie mleczka i szkalna maślanki straciatella
obiad - tortilla z warzywami na patelnie
podwieczorek - 5kulek rafaello i kawa
kolacja - 1/2 bułki
Razem - jakieś 1500 kcal
FlorentynaKonstancja
3 kwietnia 2016, 14:19Gdybym wiedziała, że tego ni zrobi to poszła bym do sąsiada - mechanika, który ma elektroniczną pompkę do samochodów i miała bym to załatwione w 5 sekund.