W sobotę na wadze było już 63,4 kg, a z nieznanych przyczyn w poniedziałek już pół kilo więcej. Nie ogarniam. Ale cóż, pracujemy dalej. Niech się waga buja :p
W pracy szef zapytał mi się czy znam angielski, na co odparłam że tak w stopniu komunikatywnym to spoko i że umiem się dogadać, a on stwierdził, że to fantastycznie i że będę komunikaty w jednym z programów tłumaczyć na język angielski. Ha ha, czy ja coś mówiłam, że ogarniam słownictwo specjalistyczne - no chyba nie. Niezłe wyzwanie, ale wyczułam w jego głosie coś typu "jeżeli ci się uda to będzie premia". Więc postanowiłam spróbować, tym bardziej, że nie będzie ciążyć na mnie żadna odpowiedzialność za błędy i mogę dowoli konsultować się z jednym z starszych pracowników. Teraz tylko trzeba wygmerać jakieś dobre słowniki :)
Co do diety - poranny trening zaliczony, już nawet nie było tak ciężko, nawet zrobiłam wszystkie pseudo pompki (wcześniej nie dawałam rady zrobić wszystkich powtórzeń). Zumba też mi dziś szybko zleciała, nawet nie zauważyłam kiedy a już był czas na cool down. A naprawdę staram się dać na treningach zawsze 100 % z siebie.
Menu
Śniadanie - jogurt z płatkami - 300 kcal
II śniadanie - banan, 230 g melona i 10 orzechów nerkowca - 250 kcal
Obiad - łosoś z surówką i kaszą - 400 kcal
Podwieczorek - 2 wafle ryżowe z twarożkiem i sok marchwiowy - 250 kcal
Kolacja - sałatka z tuńczykiem i kalafiorem - 300 kcal
Razem 1500 kcal
Wiem, menu wyszło idealne, siedziałam nad nim pół niedzieli, ale rozłożyłam idealnie liczbę kalorii na każdy posiłek i wymierzyłam ile danego produktu mogę zjeść na każdy posiłek. Najwięcej zabawy i przeliczania jest zwykle przy drugim śniadaniu, bo tak też codziennie jest coś innego. Z podwieczorkiem też nieco bardziej się też bawię bo tu się nieco zmienia w zależności od tego jaki sok pije :D
roogirl
8 marca 2016, 19:52Trzeba było nic nie mówić. Mnie też kiedyś wrobili w pracy w tłumaczenia, nie było to fajne. Wszystkiego najlepszego w dniu kobiet.
CookiesCake
7 marca 2016, 23:32Noo może jakiś awnasik się szykuje :D SUper !