obudzilam sie z poczuciem wylądowania w domu i zadnych zajeć outside dzis, za to totalny flash domowy, nic nie chcialo mi sie w ogole, ciężkość, itd. ale psy szczekały, więc sie ruszyłam - w koncu poszłam z nimi na spacer, pogoda super (mżawka czyli malo ludzi) wiec z kazdym 5 min czulam sie lepiej, wlokłam sie dalej i bylo coraz lepiej. Po godzinie świat lepszy. Jeszcze rowerek 30 min (w oczekiwaniu na filmu Diuny). Tak, nie nalezy myslec co i jak ani co sie nie da, tylko zobaczyc co sie da. ze mną moze duzo sie nie da, ale jak to Pira mowi, da sie zrobic cos z moim ciałem, wiec tak teraz, skoro tamto sie nie da, robic co sie da.
narazie
diuna84
21 listopada 2016, 13:47chyba doszła ta wiadomość z filmami co ? całe mnóstwo ;P
Nefri62
18 listopada 2016, 07:57zawsze spacer pomaga, tylko najtrudniej się ruszyć :))
Florentinaa
19 listopada 2016, 11:44wlasnie, dobrze ze mam te psy, bo bym nie wypełzła