Droga, siedze, czy raczej chodze po Wladysławowie. Tak dawno nie bylam nad morzem, ze kazda pogoda mi sie podoba, dziecko juz trzeba nieco przekupywac;-). Jest uroczo. Chodze duzo, duzo na dworze, piję duzo i cwicze w pokoju, niektore cwiczenia te malo widoczne na plazy. Odpoczywam i dochodze do wniosku oczywistego ze tylam glownie z nerwowosci i brakii wypoczynku. Ale bedzie lepiej i wroce na basen i do rowerku. To oczywiscie nic nowego - pamietam, ze kiedys chudlam 2 kg miesiecznie tylko dlatego ze cwiczylam bardzo lagodną joge i chadzalam na basen, bynajmniej sie nie przemeczajac plywaniem, ale odpadlo wtedy podjadanie na stres.
Dochodze do malo odkrywczego wniosku ze zycie nie jest takie zle, nie musi byc idealnie;-)ale wazne by bylo ciut przyjemniej, ciut spokojniej, ciut lepiej - przede wszystkim w głowie
morze piekne, ludzie obcy, którymi nie trzeba sie przejmowac, zero obowiazków domowych itd choc nieco laptopowego gonienia jest - ale tez zwolnionego...
miej dobry czas takze i plywaj
sardynka50
10 sierpnia 2016, 08:48Wypoczawaj, ładuj akumulatory, za dużo nie myśl o odchudzaniu. Na to będziesz miała czas,gdy wrócisz do domu. Miłego pobytu nad morzem. Pozdrawiam. Buziaki.
Florentinaa
10 sierpnia 2016, 09:20Dzieki Sardynko. Wlasnie po drugim dniu uznalam bezradnie, ze z diety tu nic nie bedzie, ale piję wode, chodze, cwicze, jestem bez słodyczy i alkoholi, wiec mam nadzieje ze bedzie nie gorzej niz wyjechalam, a czuje sie coraz lepiej Nie bylam swiadoma ze tak mi to potrzebne!