Nie odzywalam sie bo padalam na twarz, ale bylam grzeczna i pamietalam o Was
i postanowilam ze sie trzymam tak wiec mimo ze weekend byl bez rowerkowy w ogole to waga i tak zeszla w doll jestem wiec w 66,6 czy nawet jak dzis 66,4, co rokuje dobrze,
tylko jeszcze msuz eprzetrwac prace wyjazdowa czw - sob wieczór. Jak juz tu mnie Pira i Diuna na trzymaja w garsci pojade z marchewką zurawinami (skad wziac nieslodzone) i orzechami i wodą. U mnie jest wiadomo jak. Jesli bede glodna wieczorem (sluzbowa kolacja i zachety i przesiadywania) to zjem wiecej az do bez ograniczen. A przeciez wiadomo, ze nie zamowia polmiskow dietetycznych... No i musze odpoczywac, bo widze, ze jak jestem zmeczona to kawa i slodycze (które oczywiscie w kazdej chwili podadzą...)
no ale jeszcze sroda. Melduje, ze jechalam dzis 50 min tempem srednim (jezdzilam kiedys szybciej uroczo ale jak zaczely bolec kolana, przestalam sie popedzac). I trzymam sie wyzwania Piry, tylko Pira okropna je zakonczyla i robi przerwe. Wstydz sie Pira.
diuna84
19 maja 2016, 10:23Ja też mało czasu mam do środy na Vitalie, ale jakoś oganiam trochę (tak myślę) po za tym dasz radę. Pamietaj o nas. Aha i piękna myśl, !!! SUPER