Witajcie, nie pisalam czas spory, bo bardzo duzo sie działo w domu. Zaglądałam na vitalie. Patrzylam na diete ;-). Nawet ją staralam sie realizowac albo dostosowywać do mozliwosci róznych zmian miejsca; czyli trenowalam dobry nawyk v ;-) jak sie okazalo, nie dawałam rady robic cwiczen - ani emocjonalnie, ani zdrowotnie - cisnienie i itd . jak wciagnęła mnie grupa Piry, oraz grupa wsparcia mi przydzielona. No i staralam sie pilnowac rowerka z roznym powodzeniem.
Dieta vitalii, mimo wszelkich jakichs niedoskonalosci i potknięć chwilami - latwymi do poprawy bo jest mnóstwo mozliwosci podmiany - to jest tu swietne, dziala, tylko trzeba ją stosować;-). Jestem tu drugie podejscie i musze wyznac, ze wystarczy przestrzegac diety, mozna dowolnie podmieniac, pić wode, conieco cwiczyc i chudne w tempie milym i widocznym. Teraz stosuje, i chudne. ;-) czesto zamiast cwiczen przypisanych tylko robie ich czesc, czyli jedze na rowerku, i to juz wystarczy. Tak mysle, ze jakbym stosowała sie do calej vitalii i zalecen, bylabym juz laską;-) - w zeszłym roku o tej porze przestrzegajac vitalii od sierpnia do kwietnia mialam 64,8. Oczywiscie, ze to dalej nadwaga do mego wzrostu, ale czulam sie i wygladalam nieporównywalnie. Ale potem poległam na rodzinnych emocjach.
No wiec teraz gdy wrocilam na V powoli zblizam sie do tego, co juz osiagnelam, i mam nadzieje, ze bede dalej spadac.
Przyjemnosc chudnięcia jest duza. Twarz lepiej wygląda, choc oczywiscie jeszcze mogloby byc lepiej, czuje sie lepiej, ubrania staly sie wygodniejsze,ja lżejsza - tez psychicznie; czuje sie tez mocniejsza - ze tyle sie udaje, mimo ze to jak pewnie wiecie nielatwe.
czasem udaje sie przez ulatwianie sobie i wsparcie, np. bylam na spotkaniu sluzbowym - wiecie, kawa, herbata i ciastka w ilosci. Mialam wziac, choc to wieczor, ale znajoma o bdb figurze nie wziela - wiec ja tez nie, choc jestem pewna, ze jakbym byla sama czy z kims kto by wzial, wzielabym takze. Tak widze, ze trzeba sie traktowac - mowie o sobie oczywiscie - cierpliwie i przede wszystkim ostroznie, nie ulatwiac sobie pokus po prostu...
moje rowerki tez sa w tym stylu - czyli mowie sobie, ze jeszcze 5 min, jeszcze 5. Pozwalam sobie na mniej, byle by zrobic cos. Kiedy wiem, ze nie mam sily czy czasu na jezdzenie na rowerku 45 min i przekladalam to ciagle - zaczelam jezdzic kwadrans, co mi tez pomoglo. Traktuje wiec siebie jako troche dziecko niesforne.
narazie, - ciesze sie jak dziecko wlasnie ze jest 66, choc oczywiscie to tylko 66,9 i niewiele mniej od 67, 1 - ale jest to krzepiące, prawda? postaram sie to utrzymac.
wiosna1956
13 kwietnia 2016, 16:13Bardzo krzepiący jest twój wpis !!!!!! ja podobnie czuję !!! powodzenia !
Florentinaa
13 kwietnia 2016, 23:29Dzieki! milo byc wspieraną. :_)
Nefri62
13 kwietnia 2016, 12:18fajnie że już widzisz efekty to motywuje do dalszych starań. pozdrawiam :))
Florentinaa
13 kwietnia 2016, 23:30Tak, wyraznie widze i przez to latwiej nieco - bo jeszcze, wiesz, brzuch itd mam nadwage...