Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziękuję Ci


Karaluszyco dziękuję ci za twój ostatni komentarz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mnie poruszył. Czytałam go szykując się na wykład i przez chwilę miałam ochotę "walnąć się" na kanapę, schować głowę pod ciepły koc i zacząć beczeć. Zwyczajnie po ludzku wyryczeć się po wsze czasy. Powiedziałaś coś co wiem, ale co chyba musiałam usłyszeć-chcesz pomocy, ale nie chcesz jej przyjąć.-piszesz. Może nie tyle nie chcę, co nie potrafię. Za dużo wycierpiałam gdy każdorazowo ktoś oferował mi pomoc. Jestem typem Zosi-samosi, rzadko proszę, częściej poświęcam samą siebie. Poza tym wiem, że "to coś" siedzi mi w głowie i nadal będzie dopóki się temu nie przeciwstawie. Tworzy mi się tu pewien absurd. Jestem z charakteru osobą twardą, dominującą wśród znajomych, pionierką w działaniu grupy-ktoś by powiedział. Zawsze byłam na pierwszej linii ognia, nie chowałam się za plecami innych ludzi. A to? To mnie przygniotło jak ludzki but małą mrówkę na chodniku-jakie pretensjonalne porównanie :D Są dni, kiedy chciałabym cofnąć czas by móc zapobiec temu jak potoczyło się moje życie. ednak tak pięknie nie jest. Przykro mi z powodu twojej przyjaciółki, sama chciałam żeby "moja L." pomogła mi kiedy tego najbardziej potrzebowałam, ale ona zajęta była sobą. Piszesz, że nienawidzisz tej choroby. Wiesz, wbrew pozorom ja sama jej nie cierpię. Gdyby to było takie łatwe już dawno bym je się pozbyła. Mnie same nie jest przyjemnie odczuwać ciągłego wzroku ludzi na sobie, słuchać komentarzy czy cichych pogłosek. Czuję się wtedy jak małpa w cyrku wytykana palcami. Mogłabyś teraz powidzieć- No sory dziewczyno! Sama widzisz jak jest! Czy nie czas zrobić coś, by było inaczej?-Tak, ten czas jest od dawna, ale co mi po tym jeśli ja sama dla siebie jestem nikim. I nie chodzi mi o to czy jestem chuda czy gruba, bo widzę swoje ciało i wiem jak jest, ale ja mentalnie jestem zniszczona. Najmniejsza porażka zaczyna zwalać mnie z nóg. Jak więc mam zacząć się podnosić?! Powiem znów to samo -To nie to, ze nie chcę, ja po prostu nie potrafię. Jestem do niczego.

Płaczę... tylko co mi to da? Kolejne smutki, złe myśli, dołki, depresje i mokrą poduszkę. 

Dziękuję Ci, wbrew pozorom, dziękuję. 

  • laauraa

    laauraa

    13 października 2015, 16:25

    Musisz sama w sobie znaleźć siłę.. gdzieś musi być powód tego jak o sobie myślisz, bo myślisz oczywiście błędnie!! Każdy z nas jest wartościowy.

    • flaviadeluce

      flaviadeluce

      13 października 2015, 18:29

      Od małego słyszałam prawie same negatywne komentarze ze strony rówieśników na temat swojego wyglądu. Do 6 roku życia byłam bez ojca który wciąż mnie olewa. Jak mam o sobie myśleć? Skoro własny ojciec ma mnie w dupie za przeproszeniem to chyba nic ze mnie nie ma. Poza tym nigdy nie miałam chłopaka czy chociażby takiego bezstronnego faceta który by mnie w jakiś sposób dowartościowal - bo ojczym to inna kwestia

    • laauraa

      laauraa

      13 października 2015, 18:36

      Ale teraz jesteś dorosła i musisz sobie uświadomić, że to oni popełnili błędy, nie Ty! Skończyłaś jedną szkołę, studiujesz, jesteś mądra i całe życie przed Tobą, łącznie z chłopakami. Uwierz w siebie. Ja też nie miałam łatwo i nadal nie mam. Od zawsze byłam niepewna siebie, a jednak poznałam i chłopaka i wspaniałych przyjaciół. Czasami trzeba dać sobie szansę, ja kiedyś po prostu nikogo do siebie nie dopuszczałam, a to był błąd. Trzymaj się. Teraz naprawdę najlepsze studenckie lata przed Tobą :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.