Wczoraj miałam za mało kalorii dlatego postanowiłam wrócić do mojego ulubionego śniadania, które daje dużego kopa energetycznego :)
Śniadanie: 100g otrębów owsianych + 100g otrębów orkiszowych + 25g orzechów włoskich + 100g mleka 1,5% (ok. 750 kcal)
II śniadanie: pół grapefruita (140g) (ok. 55 kcal)
Obiad: 300g pieczonego podudzia z indyka bez skóry (rozmaryn, czosnek, sól, pieprz) + sałata masłowa 50g + pieczarki 40g + marchew 100g + 50g kaszy gryczanej (ok. 700 kcal)
Przekąska: dwa jabłuszka (125g) (ok. 50 kcal)
Kolacja: 50g ser biały chudy + 20g jogurtu naturalnego Activia + 40g rzodkiewki ze szczypiorkiem, pieprz, sól (ok. 100 kcal)
No i mamy już blisko 1700 kcal, choć muszę przyznać, że po obiedzie dziś czułam się trochę ciężko.
Nie miałam czasu na sacer bo w pracy masaaaaakra. Siłownia rano zaliczona zgodnie z planem, prawie 1,5 godziny, w tym 15 min bieżni. Zaraz startuję z Ewą choć mi się mega nie chceeee..., dziś: Ekstra figura :)
A jak Wasz piątek trzynastego? :)
angelisia69
14 stycznia 2017, 03:32ojej tyle otrebow??????kurcze nigdy bym nie zjadla,ale kazdy ma inne przyzwyczajenia ;-)
martyna92p
13 stycznia 2017, 19:56A ja zaraz rozpoczynam serię ćwiczeń ;) wałeczkom mówimy nie! ;)