Witajcie,
jak miło tutaj zajrzeć i napisać.
Wakacje tak szybko minęły. Rozpoczęłam ostatni V rok studiów.
Bardzo się z tego powodu cieszę ponieważ studia które wybrałam nie są moją pasją.
Studia ciążą mi również dlatego że jestem teraz w rozjazdach 3 dni Kraków, 4 dni w domu z tatą.
Mam dosyć podróżowania autobusem - 6 h to za dużo - ciągle boli mnie głowa.
Pracy w Krakowie nie szukam bo wtedy nie mogła bym wracać do chorego taty z którym jest coraz gorzej.
Brak pracy to brak doświadczenia i pieniędzy, ale teraz najważniejszy jest tata.
Początkiem września przyleciał do Polski mój chłopak. Nie widzieliśmy się ponad 3 miesiące.
Nie wiem dlaczego ale ciągle się kłóciliśmy. Nawet weekend w Zakopanym się nie udał bo ciągle coś było nie tak. Wiedziałam że w końcu nasz związek zacznie się psuć.
Ja potrzebuje go teraz, tutaj .
Nasze kilkuminutowe rozmowy sprowadzają się do standardowych pytań : jesteś zdrowy?Jak w pracy?
A co do wagi... jak zwykle poszła w górę.
Ograniczyłam baaaaardzo słodycze, na nocnej zmianie nie jem węgli, ogólnie jem lepiej a waga na plus.
A wiecie co jest najlepsze - mój chłopak schudł przez 3 miesiące 13 kg - modelowo prawda???
taaaa ale obecnie waży mniej niż ja a jest wyższy.....
Czuję się z tym okropnie ...TOTALNIE ŹLE!!!
Mam ochotę napisać że życie jest do dupy ale nie zrobię tego bo tak nie jest.
Chociażby dlatego że spełniłam swoje marzenie wdrapałam się na Giewont;)
Muszę przyznać że miałam 3 momenty kiedy miałam ochotę usiąść i płakać.
1)Gdy byłam już bardzo zmęczona a zobaczyłam jak daleko znajduje się krzyż.
2)Jak zobaczyłam przy szczycie łańcuchy i śliskie kamienie.
3)Jak byłam już na szczycie i bałam się zejść.
Jeśli czytacie mój pamiętnik to wiecie że nie lubię narzekania.
Droga na Giewont pokazała mi że podczas drogi na szczyt są ciężkie momenty, kiedy chce się płakać, kiedy nie ma już sił ale kiedy jesteście już na szczycie - bezcenne uczucie i ogromna duma że pokonało się siebie.
Teraz gdy jest mi ciężko przypominam sobie drogę na Giewont i od razu jest lepiej
Polecam.
Bobolina
7 października 2015, 12:38jej, swietnie piszesz! brawo za giewont! nie wiem jak to zrobilas.. tez bym chciala.. a takie pytanie offtop: mialas oczywiscie trekkingi (buty) i cos cieplejszego? jak bylas ubrana? super ze tak zdrowo rozsadkowo do tego wszystkiego podchodzisz.. i nie poddawaj sie, tez schudniesz jak Twoj man ;)
FitnessLady23
7 października 2015, 20:57Dasz radę;) ja mistrzem nie jestem a dałam radę.Tak miałam buty z grubą podeszwą, miom zdaniem bez tego ani rusz bo kamenie są naprawdę bardzo śliskie, miałam sportową kurtę i ciepłą bluzę ale chodziłam w bluzie bo było bardzo ciepło ale były momenty szczególnie bliżej szczytu kiedy kurta była pomocna - jak dla mnie czapka podstawa bo strasznie wieje no i duuużo wody do picia polecam.
Bobolina
8 października 2015, 09:16Dziekuje za wskazowki! e takim razie w przyszlym rpku planuje wyprawe na giewont :)
FitnessLady23
10 października 2015, 20:45A więc powodzenia;*A i polecam wybrać się we wrześniu lub maju bo potem podobno jest masa ludzi a ścieżki są wąskie - nie wyobrażam sobie przepychać się czy śpieszyć bo ktoś już za mną drepcze;)
am1980
7 października 2015, 06:41domyślam się że nie masz teraz łatwo, chory tata... nie wyobrażam sobie nawet teraz choć rodziców mam już nie takich młodych, a z chłopakiem tak to jest jak się nie widuje człowiek na co dzień, ciężko później się dogadać, ja mam na szczęście męża na miejscu, ale koleżanka z pracy, której mąż ciągle był poza domem tak opowiadała, że cały czas się kłócili jak był w domu... mimo wszystko mam nadzieję, że będzie dobrze!!!
FitnessLady23
10 października 2015, 20:43Jesteśmy zgraną parą, bardzo rzadko się kłócimy -myślę że to przeze mnie bo mam do niego żal że go teraz przy mnie nie ma ale wiem że chciałby być i też nie jest mu łatwo za granicą.Dzięki;*
reksio85
6 października 2015, 14:10Jesteś Mistrzem. Gratki za Giewont!
FitnessLady23
9 października 2015, 22:19Dziękuje:)zawsze dodajesz mi wiary w siebie swoimi komentarzami.
reksio85
9 października 2015, 22:59a Ty mi siły, kiedy miewam chwilę zwątpienia. Po Twoich wpisach to wszystko staje się mniejsze, łatwiejsze do przezwyciężenia :)
FitnessLady23
10 października 2015, 20:41OOOO dziękuje -wzruszyłam się.
yahriel84
6 października 2015, 10:22Kochana dasz radę!!! super, że spełniłaś marzenie!!! a z facetem lżejszym od siebie to ja się zmagam na codzień... ostatnio jak swojego podtuczyłam to waży tyle samo co ja, a wygląda jak 5 minut... Będzie dobrze!!! Trzymaj się cieplutko!!!
FitnessLady23
10 października 2015, 20:40Dziękuję;)
spelnioneMarzenie
6 października 2015, 06:43trzymaj sie kochana, bedzie dobrze, musi byc ;-) bole glowy - moze sprawdz poziom zelaza, anemia; albo neurolog, ja mam tabletki na migrene( inne leki przeciwbolowe nie pomagaly, wrecz czulam sie gorzej) i jest lepiej ;-)
FitnessLady23
6 października 2015, 12:45Głowa boli tylko podczas podróży autobusem a na co dzień jest ok;)
FitnessLady23
6 października 2015, 12:46Ale dziękuję za radę;)
laauraa
6 października 2015, 06:08Czytam właśnie książkę "Przesunąć horyzont" i są w niej te same spostrzeżenia odnośnie gór. Trzymaj się! Jesteś silna więc dasz radę, przetrwasz wszystko :*
FitnessLady23
10 października 2015, 20:40Dzięki;)