No nareszcie! Już myślałam, że pojawił się zastój na amen! Cóż, 15 dzień diety i spadły dopiero 2 kilogramy, kiedy oczekiwałam spadku na łeb na szyję. A już ostatnie kilka dni, kiedy waga stała na 79,4 doprowadzały mnie do szału. Ale postanowiłam robić swoje i nie przejmować się, wszak dietuję bardzo rozsądnie, bez głodzenia, a weekend u rodziców i dwie rodzinne imprezy dały mi dietetyczny reset. Był mi potrzebny :)
Przemyślenie jest takie - dietetyczka mimo, że dała mi zdrową dietę, to kalorycznie za mało jak na 80 kg ciała. Za dużo odwiedziłam już specjalistów, którzy chcieli mi wyrządzić krzywdę więc sama podbijam kaloryczność i.... spada:) Będę się trzymać tego dalej :) AAAAAA no i wczoraj pierwszy po kilku latach trening siłowy. Tyłeczek boli :)
No i treeeeening:
Czuję się tak rewelacyjnie (mimo zakwasów), że dzisiaj zrobię kolejny :) Jest moc:)
angelisia69
3 czerwca 2015, 16:53dobrze ze sie nie poddalas i cisnelas dalej ;-) dzieki temu efekt jest.Dietetycy to zawsze daja glodowki,zeby jak najszybciej zgubic kg,rozsadnie zrobilas podbijajac kcal ;-) Powodzonka
FitnessGirlToday
3 czerwca 2015, 18:11Dlatego jestem zrażona. Biorą dużą kasę, a potem patrzę i uwierzyć nie mogę. Za mało wiem ażeby prowadzić się sama, ale za dużo żeby ślepo ufać.