Kolejny dobry dzień pod względem odżywiania i aktywności. O całej reszcie wolałabym zapomnieć... :(
Jutro i pojutrze = koszmar. Idę do pracy od 11 do 2 w nocy (przez co nie będzie mnie na pierwszym zjeździe, super), a w niedzielę pędzę na uczelnię już na 8 do 20... Wieczorem się odezwę. Aktywności raczej nie planuję, ponieważ i tak będę wykończona. Z jedzeniem będę się trzymała dobrze... Trzy dni zaliczyłam wspaniale, teraz już będzie z górki.
Aktywność:
rower stacjonarny - 1h 15 min.