Dziś trochę mżawki ale i tak poszłam na kije. Było warto, bo odkryłam miejsce, gdzie zakwitły przylaszczki. Biały dywanik. Zresztą zawsze warto, bo zawsze fajnie się czuję po wysiłku fizycznym.
Dzisiejsze żarełko:
dwie kromki chleba, 120g serka homogenizowanego, odrobina masła, 2 liście sałaty, malutki kawałeczek sera camember, kubek czystka
kawa z mlekiem, sok pomarańczowy
szpinak, dwa jajka sadzone, szklanka wody mineralnej
banan, szklanka herbaty jaśminowej
kromka chleba, 2 liście sałaty, odrobina masła, kawałeczek makreli wędzonej, kubek czystka
jabłko (to dopiero o 20)