Dzisiaj wolne, więc po śniadaniu zajęłam się ogaranianiem maili. Na stopach mam skarpetki złuszczjące, które kupiłam pierwszy raz, zobaczymy co z tego będzie. W przesyłce przyszła też guma do ćwiczenień jako alternatywa na takie dni jak ten (1 dzień okresu) i "kalisony" modelujące....nie wiem po co mi one, chyba myśłałam, że mi zlikwidują nagniota pod pośladkami ale chyba jednak nadają się dla kogoś o znacznej nadwadze albo z wystającym brzuchem (talię ściskają na 5+), więc posłużą mi jako "kalisony" na zimę pod spodnie. Śniadanie: 2 kanapki z pastą z makreli, surówka "szefa" (pekińska, ogórek, kukurydza, pietruszka, papryka, oliwa z oliwek) i 1 mandarynka, kawa. Rano nigdy nie jem jak król, bo jestem zaspana, a że śnidanie chcę zjeść 15 min po wstaniu to niewiele w siebie wcisnę. Na obiad pulpety w sosie pomidorowym z ryżem, kolacja omlet, a pomiędzy będę wcinać ciasto fasolowe.
Dzisiaj zrobię "dzień dobry", mc, bułgarski, przysiady zwykłe, sumo, a potem wypróbuję gumę, na ręce celowo nic nie robię, bo strasznie mi się rozrastają, mam problem z ubcisłymi ubraniami Na koniec jako cardio tańczę sobie belgijkę 10-15 min, bo mi poprawia humor
Rozpoczełam też akcję likwidacji cellulitu na tyłku, po pierwsze zmuszam się do picia wody, po drugie czas przestać sporadycznie popolać fajki, po trzecie jak najmniej soli, po czwarte masaż szczotką na sucho przed kąpielą, a na koniec balsam.
3 lata temu byłam w Laponii i akurat zdjęcia stamtąd pasują na ten okres przedświąteczny
fokaloka
3 grudnia 2015, 13:03Fantastyczne miejsce, bardzo klimatyczne! :)