Treningów pilnuję i pomimo nawału pracy robię je regularnie. Niestety gorzej z jedzeniem, od dzisiaj miało być bez słodkiego, ale do herbaty skusiłam się na kawałek szarlotki (wliczyłam ją do dziennego bilansu i na kolację tylko warzywa). Wiem, wiem słabość i mogę tłumaczyć się zbliżającym @, ale gdybym była silnego charakteru żadna wymówka nie wchodziłaby w rachubę. Nosz kurczę...od jutra
Z efektami muszę poczekać, bo gdybym była głupią gąską (taką jak kiedyś ) i jadłabym te 1000 kcal, trenowała tyle co teraz, kg leciałby na łeb na szyję, ale nie o to tu chodzi, nie chcę jojo, nie chcę do końca życia być na liściu sałaty. Chcę mieć metabolizm jak huragan i chcę jeść od czasu do czasu coś słodkiego bez wyrzutów sumienia.
JedenastyMarca93
3 lutego 2015, 18:58Mądre słowa o tym jojo, masz 100%racji