Dzisiaj rano waga pokazała 100.4kg.
Czyli generalnie praktycznie bez zmian od wczoraj. Nie ma tragedii, nie muszę spadków widzieć codziennie, ważne, żeby jutro był ;).
A to dlatego, że dzisiaj był już basen (40 długości w dość szybkim tempie), potem przerwa, a zaraz idę na półtoragodzinny stretching (w tym 45 minut rozgrzewki jak do tańca klasycznego - szczerze mówiąc dotychczas jeszcze żadnej z tych rozgrzewek nie udało mi się przetrwa bez jakiejś dozy oszukiwania i odpoczywania w trakcie ;), więc jest pole do poprawy).
Jutro waga ma pokazać 2 cyfry przed przecinkiem. Nie trzy. I koniec. Jak nie to przestaję jeść w ogóle aż waga i tak poleci. ;)