Dzisiejszy poranek zaczyna się od zanotowania spadku poniżej "magicznej" granicy 93 - 92.9kg.
Mamy pierwszy dzień majówki, i choć pogoda nie dopisuje, tak nie pada i nie jest strasznie zimno, więc.. będzie grill:). Zapewne pierś z kurczaka w marynacie (ta marynata pewnie ma więcej kalorii niż sama pierś, ale cóż - teściowi nie odmówię :) ).
Może jakieś ćwiczonka porobię, żeby ułatwić sobie spalanie.
Trzymajcie kciuki:)