Wpis dzisiejszy zacznę od tego, że chciałam podziękować za komentarze, które od Was otrzymuję. Nie znamy się, a czasami mam wrażenie, że z niektórymi mogłabym się zaprzyjaźnić i odnaleźć wspólny język. Nie kiedy jak czytam wpisy to mam wrażenie, że tak samo bym postąpiła i tak dalej.
To już albo aż dziewiąty dzień mojej diety. Sama się sobie dziwię, że tak dobrze mi idzie. Nie mam strasznych zachcianek i staram się nie podjadać. Jedynym minusem jest fakt, że mieszkam z rodzicami i nie chcę prowadzić osobnej tzw. kuchni, więc jem to co ugotuje mama. Nie chcę, żeby kręciła nosem i dawała komentarze typu:" po ci dieta i tak dalej...". Dlatego albo jem mniejsze porcję albo rezygnuję z zupy albo z drugiego dania. U mnie w domu tata uważa, że obiad bez zupy to nie obiad.
Po za tym codziennie wychodzę na spacer. Idę przed siebie i nie myślę o niczym.Zapominam o wszystkim. Tylko, żeby słoneczko bardziej grzało i na nic już nie narzekam.
Dzień jak co dzień bez żadnych rewaluacji.
Menu:
kawa
śniadanie: kajzerka posmarowana cieniutko marmoladą+kubek kakao
II śniadanie:1 kromka chleba +pasztet drobiowy+ketchup+herbata
obiad: 6 małych pierogów ruskich+herbata
podwieczorek: pomarańcza, herbata zielona
kolacja: miseczka budyniu waniliowego+płatki owsiane
Trzymajcie się cieplutko i Miłego Weekendu
szepczaca12
10 marca 2012, 16:24No widzisz nawet potrafisz sobie poradzić z sytuacją rodzinną:D Dopasowując się do familii:) Powodzenia:*