Brzuszki codziennie w liczbie 1oo.
Jedzeniowo nie najgorzej, zero cukru, no chyba że do kawy...
Słodyczy też nie tykam.
W sumie wcale nie mam na nie ochoty.
Piję ciągle za mało wody...
Było pół lampki wina, koleżanka miała imieniny i nie wypadało odmówić.
Ile ważę nie wiem, nie mam tu wagi,
wszystko się wyjaśni w piątek gdy wrócę do domu.
Zakupiłam ostatnio w Decathlonie matę do ćwiczeń, na podłodze trochę bolał kręgosłup... ;)
A to zdjęcie mojego autorstwa na poprawę humoru... Byle do wiosny :)
Pozdrawiam wszystkie Vitalijki, przyjemnych i lekkich snów życzę :)