Po kilku dniach grzechu i rozpusty (czytaj: nie trzymania diety) wracam na dobre tory!!!!!!!!! Dzisiaj było wzorowo!!!! Chyba nawet 1000 kcal nie łyknęłam, za to wody około 3 litrów, no i teraz biegam co chwilę do toalety ale przynajmniej nie czuję tak głodu. :) Na razie wagę moją kochaną omijam szerokim łukiem he he Myślę że zważę się dopiero w poniedziałek i mam nadzieję że do tego czasu będę trzymac żelazną dietę... heh
Ciężko chyba będzie, bo w ten weekend przyjeżdża z Francji moja młodsza sister z rodzinką...
Ehhh te francuskie serki pleśniowe... najlepsze pod słońcem!!!!!
Noooooo i.... winko!!!
oj oj moja dieta!!!!
asik280
9 lipca 2010, 12:50waga stoi a nawet zwyżkuje... Kurcze też ostatnio podjadam. Tragedia. Pozdrówki mam nadzieję że wrócimy na wyznaczony tor...
anna.helena
9 lipca 2010, 10:27a ja ci proponuję ha ha ha byś np jak przyjedzie sister ... zamiast obiadu nawcinała sie raz a porządnei tego serka ... tak by potem ci się juz nei chciało nawet go tyknąć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! mniam mniam !!! jedna jaskółka wiosny nei czyni tak jak jeden dzień szaleństwa nei zniweczy wysiłków w chudnieciu ... ale takich dzionków oby było mało ... ja też czasem mam dyspensę a potem dupkę spinam podwójnie ... mięłgo weekednu Ci życzę
walia
8 lipca 2010, 08:41nie wiem, czy nie tknęłabym serków i winka w imię poniedziałkowego ważenia... mam wątpliwości :P
sylvijaa
8 lipca 2010, 06:35trzymaj wartę na weekendzie ;)
PannaKasiuchna
8 lipca 2010, 02:15To super wracaj kochana wracaj! :) pewnie że sobie zjedz i wypij ale mniej :) Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam !
BrzuchataAgata
8 lipca 2010, 01:35a ja tak nie na temat hehe mam taki sam kolor na scianach:)