Już po sobotniej I Komunii córki. Byłam dzielna :)
Tego dnia wstałam po 5.00 ale i tak do 9.00 nie zdążyłam nic zjeść. Stres zrobił swoje. Impreza Komunijna się udała. Co prawda jedzenie nie należało do najzdrowszych, ale ważne że potrafiłam się ograniczyć.
Teraz wykańczam to co zostało po imprezie. Mąż zajmuje się mięsami panierowanymi, a ja duszonymi i pieczonymi, oraz sałatkami bez majonezu.
Wczoraj już normalnie wróciłam do trybu sprzed całego tego zamieszania. W niedzielę zrobiliśmy sobie wieczorem godzinną wycieczkę rowerową, wczoraj 10 km przejechałam rowerem pod wiatr. Plan mam taki że kiedy będzie pogoda sprzyjająca to po syna do przedszkola będę jeździła rowerem, a w szczególnie cieple poranki będę też go zawoziła rowerem. Stacjonarny stoi w pokoju na wypadek chłodniejszych dni. Dzisiaj już wieczorem wprowadzę ćwiczenia i obiecuję ze już codziennie będę prowadziła sprawozdanie z poprzedniego dnia. Bez regularności tutaj mam wrażenie że bardziej mi się nie chce niż chce. Muszę to zmienić.
Niedługo jadę na rynek po pomidorki do tunelu foliowego i może jeszcze jakieś warzywka. Już mam szpinak, sałatę i rzodkiewki wyrośnięte do jedzenia. Jeszcze jarmuż muszę posiać bo mąż mój nie lubi kiedy go kupuje i w lodówce pachnie tym "zielskiem" :D
Moje dzisiejsze menu:
I śniadanie: trzy kanapki z chleba graham z polędwicą wieprzową (30 g), jajkiem, sałata i papryką
II śniadanie: Koktajl jogurt naturalny+ banan+ truskawki mrożone
Obiad: roladki drobiowe z suszonymi pomidorami i serem mozzarella+ surówka z czerwonej kapusty
Podwieczorek: sałatka z mix sałat z rzodkiewką i pomidorem
Kolacja: Sałatka a'la grecka bez sera feta.