Piękną mamy dzisiaj pogodę. Najmłodszy w domku siedzi z kaszlem i katarem. Jutro do lekarza idziemy. Mamy nieco ponad tydzień żeby się wykurować. Potem dwa tygodnie muszą być bez infekcji żeby zrobić rezonans który mamy na 27 marca.
W domku wiadomo w piecu palić trzeba bo zimno w murach. Potrzeba porządnego ciepła na zewnątrz żeby mury się ogrzały.
Czeka mnie jeszcze rysowanie po kilkudniowej przerwie. Cały czas ktoś dochodzi ze zleceniami, a myślałam ze marzec poświęcę swojej osobie bardziej. Z drugiej strony reperuję budżet na tyle że powoli odkłada nam się na koncie sumka na remont kuchni, dachu i ogólnie na ocieplenie domku. Mąż opłaca rachunki itp a ja zajmuje się zaopatrzeniem.
Menu wczorajsze i ćwiczenia zaliczone.
Dzisiejsze menu:
I śniadanie: grzanki z awokado i twarożkiem
II śniadanie: koktajl z kefirem, gruszką, bananem i płatkami owsianymi
Obiad: kurczak duszony w warzywach z ryżem brązowym
Podwieczorek: kanapka z wędlina i pomidor z jogurtem
Kolacja: sałatka z cieciorką.
Ostatnia sałatka z cieciorką mi nie posmakowała ale kupiłam puszkę Bonduelle i zobaczę jak ta będzie smakować.
Z ćwiczeń zestaw na czwartek Primavera 50 minut.
Jutro ważenie i mierzenie. Mam wątpliwości bo znów puchnę, tym razem na owulację. Najwyżej będę powtarzała pomiar w niedzielę.
Pozdrawiam.
Kora1986
2 marca 2017, 14:51na owulację też się puchnie? Myślałam, ze tylko przed okresem...
Ewi44
2 marca 2017, 16:23U mnie zależy od miesiąca. Kiedy bardzo bolesna owulacja to i napompowania jestem. Kiedy prawie nie czuję jej to jest git.