Fatalny weekend za mną.
Najmłodszy dostał w sobotę gorączki którą ciężko było zbić, zjadał mnie stres i nerwy a przez nie ja pochłaniałam masę słodkości, aż mi dzisiaj niedobrze się robi na myśl mojego niecnego postępku.
Jaki skutek?
W ciągu dwóch tygodni -0.5 kg. Suwaka nie zmieniam na razie gdyż w piątek mierzenie i jeszcze raz ważenie.
Jeszcze raz muszę siąść i przeanalizować to co jadłam i ile jadłam w ciągu tego tygodnia. Obliczyłam ze moje zapotrzebowanie na energię żeby schudnąć do prawidłowej wagi to 1550 kcal tak więc jem i tak mało, za mało niestety.
Wczoraj i dzisiaj ćwiczenia zaliczone, jeszcze trochę to rowerek będę mogła wyciągnąć i tego mojego małego łobuza brać na przejażdżki.
Ból głowy jest nie do zniesienia, jeszcze doszedł ból nóg z przodu poniżej kolan, najbardziej odczuwalny przy ćwiczeniach i ból gardła. Niby takie zwykle dolegliwości a utrudniają skutecznie życie.
Devon3413
1 kwietnia 2014, 16:50Trzymaj się, jakos przetrwasz :) Powodzenia!
tyskaja
1 kwietnia 2014, 16:29ważne, że jest mniej :)
agulina30
1 kwietnia 2014, 16:15na pewno będziesz miała super spadek! zdrowia dla synka!