Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wiosna:)


18marzec 2013

Sama nie mogę uwierzyć w to jakmogłam zaprzepaścić swoją dietę.. Ważyłam już 58 kg, czułamsię dobrze w swoim ciele a teraz... 64 kg ... Pisanie że jestemzałamana nic tutaj nie zmieni. Jestem świadoma jak do tego doszło.Ostatnio miałam strasznie zły czas, straciłam pracę i prawieprzez miesiąc siedziałam bezczynnie w domu, no i jadłam jadłam...Jadłam bo było mi smutno... jadłam bo nie miałam co robić,jadłam bo nie wychodziłam z domu a nie wychodziłam z domu bowstydziłam się swojego wyglądu. Znajomi dobrze pamiętają jakwyglądałam jeszcze dwa miesiące temu a teraz? mam żal do samejsiebie jak mogłam zmarnować tyle wysiłku który włożyłam wosiągnięcie mojej wagi.
Jednak nadchodzi taki czas, że trzebacoś zmienić w swoim życiu, człowiek czuje, że dłużej nie możetkwić w takim położeniu. Jestem na etapie zdawania sobie sprawy ztego, że jeśli nie zmienię czegoś w swoim życiu to je po prostustracę. Nie chcę żeby dni przeciekały mi przez palce...żebyponiedziałek wyglądał jak środa, a czwartek jak niedziela. Dosyć!W tamtym roku udowodniłam sobie, że mam wystarczająco dużo siływ sobie żeby się zmienić- dokonałam tego. I teraz też takbędzie.
A od czego muszę zacząć- od diety. Zmieniam swojenawyki żywieniowe, na to co jeszcze kilka miesięcy temu kochałam.Przede wszystkim walczę z napadami obżarstwa- bo to nie jest nicdobrego. Człowiek po takim maratonie sam nie wie kim jest... Zeroszacunku i miłości do samego siebie.
Zaczęłam od dzis! Tak18 marzec 2013-data zmian:)
Bilans na dziś- kawa cappucino, pół kostki białegosera z łyżeczką dżemu, a na kolację dwa jajka z gotowanymiwarzywami. Wiem, że to mało - ale celowo dziś tylko tyle zjadłam.Od jutra ścisła dieta 1000 kcal.
śniadanie 250
przekąska100
obiad 400
kolacja 250


Zaraz śmigam na rozmowęw sprawie pracy! Obiecuję, że jeśli w końcu coś znajdę-zapisuję się na siłownie!



19marzec 2013

Wczorajobiecałam sobie ? że ta data będzie datą zmian, a gówno sięzmieniło. Było jak zawsze. Dlaczego potrafię nic nie jeść,cieszyć się z mojego samozaparcia a za kilka minut ni stąd ni zowąd idę po coś słodkiego i pożeram wszystko w dużychilościach?

Dzisiajbyło to samo. Ale to już koniec- wiem, że się powtarzam i gdybyspisać wszystkie moje obietnice ? zabrzmiałyby całkiemkomicznie. Ale gdzieś musi leżeć ta granica, kiedyś trzeba zrobićzwrot w swoim życiu i skończyć z tym co nas niszczy. A mnieniszczy jedzenie- nie potrafię normalnie funkcjonować, odcinam sięod świata, od znajomych. To co zawsze sprawiło mi radość, dziśistanieje tylko w mojej głowie. Wszystko odkładam na później- naTEN dzień kiedy będę chuda. Ale nic nie robię w tym kierunku.Pora przestać katować samą siebie i zawalczyć o swoje życie.

Biorącpod uwagę wszystkie aspekty mojego życia, nie jest kolorowo. Niemam pracy- jestem gruba- bo nie mam pracy. Śmieszne. Najgorsze jestto poczucie wyobcowania. Zaczynam zastanawiać się czy to kwestiamojego charakteru czy może tego że jestem po prostu inna? Gorsza?Denerwują mnie ludzie którzy mnie otaczają. Większości z nichnie mogę znieść. Momentami moje relacje z niektórymi ludźmi sąw porządku a w kilka dni moje nastawienie zmienia się do nichdiametralnie. Mam wrażenie, że nikomu nie można zaufać. Każdymyśli tylko o sobie. Czy ja też jestem taką egoistką? Wydaje misię, że nie. Owszem, odsuwam się od wielu osób- ale nie wynika toz faktu mojego egoizmu tylko z poczucia że prędzej czy późniejzawiodę się na tych ludziach. Więc po co angażować się wrelację skoro może przynieść tylko negatywne konsekwencje?Chciałabym wiedzieć jak jestem postrzegana przez innych, czy Ciktórych jeszcze szanuję, naprawdę są wobec mnie szczerzy? Teżnie jestem idealną osobą- obgaduję swoje koleżanki, denerwujemnie ich sposób bycia. Może trzeba wybierać w swoim otoczeniutylko tych którzy są tego warci? Zastanawiając się nad tym, tylkoAnia jest szczerą i prawdziwą osobą- oczywiście ma wiele wad idziwnych zachowań ale mam poczucie, że nie powiedziałaby i niezrobiłaby czegokolwiek przeciwko mnie. Dlatego mam do niej wielkiszacunek i uznanie. A reszta? Nie ma reszty, X- teoretycznienazywa mnie swoją przyjaciółką, owszem pomogła mi wiele razy,zresztą było to obustronne ale wydaje mi się, że nie jest dokońca szczera. Pomijam już jej specyficzny sposób bycia, którystrasznie ciężko zaakceptować ale jest osobą która możepowiedzieć zdecydowanie za dużo... za dużo złych rzeczy. Tosmutne, otacza mnie tak dużo osób z którymi mam dość bliski idobry kontakt a tak mimo wszystko czuję się strasznie samotną.

Robięźle mnóstwo rzeczy w swoim życiu... ale może one nie są złe?Staram się nie robić niczego co nie jest zgodne z moim wnętrzem imoże dlatego mam wyrzuty sumienia i takie wrażenie- bo zdaję sobiesprawę, że wiele osób nie zaakceptowało by mojego zachowania.

Miłość?Wcześniej byłam przekonana że jest coś nie tak... że to mojawina, że nikt mnie nie chce. Ale tak naprawdę... jest zupełnieinaczej. Gdybym chciała z kimś być, stworzyć związek- dawno niebyłabym singlem. A jestem. Dlaczego? Jakieś dwa tygodnie temuzdałam sobie sprawę, że odpowiada mi to. Czuję się dobrze samaze sobą. Jedyne czego się obawiam to to, że zbyt przyzwyczaję siędo wygodnego, pojedynczego życia i trudno będzie mi to zmienić dlainnej osoby. Może nadal jestem sama, bo nie spotkałam prawdziwejmiłości? Kilka razy miałam już uczucie, że byłabym w staniezwiązać się z tą osobą tu i teraz- nie myślałam o całejreszcie, o zmianie życia, przyzwyczajeń. Tylko zawsze to sięrozmijało. Albo mi zależało , albo jemu nie. Dlatego jest jakjest. Spotykam na swojej drodze mnóstwo facetów z którymi mogłabymzbudować trwałą relację ale mam poczucie że żaden z nich niejest tym na którego czekam. Martwię się, że to czekanie przerodzisię w samotność w już dorosłym życiu... Ale, chyba zaryzykuję.Nie chcę zastępstwa, chcę prawdziwej miłości.


21 marzec 2013

Śliczny dzień wiosny, cudowna pogoda za oknem:) ale nie ma co narzekać- od kilku dni obiecałam się zmienić/ swoje nastawienie do życia i właśnie to robię. Nie zapeszając od 3 dni trzymam dietę. Tym razem tego nie zawalę- dam radę. Bilans na dziś:

śniadanie: kawa z mlekiem, kilka listków sałaty lodowej z białym serem, jajkiem i pomidorem

II śniadanie: sok marchewkowy

obiad: sałata, biały ser, 2 jajka, kukurydza, pomidor, papryka

kolacja: fortuna wiśniowa:D


Wiem, że może nie jest to idealne menu ale od czegoś trzeba zacząć. Najgorszy będzie pierwszy tydzień- później poleci już z górki i będę wkręcała się w to wszystko jeszcze bardziej. Tak jak ostatnio. Dojdę do wagi 53 kg i będę utrzymywała wagę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.