Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Święta, Święta i po Świętach


Święta jak szybko przyszły, tak szybko się skończyły. 

Podczas świąt postanowiłam nie "katować" się dietą (tą dietą nie da się katować jest tak smaczna :D) i jeść normalnie kolację Wigilijną, czy też obiad w pierwszy i drugi dzień świąt. Podkreślam słowo jeść, ponieważ nie spędziłam tego czasu na obżarstwie, nie uległam pokusom. Do diety wróciłam chętnie, ponieważ potrawy wigilijne jednak są ciężkie i często dość tłuste, a ja mam małe problemy i najmniejszą ilość karpia w Wigilię, czy kawałek rolady (podzieliłam się z chrzestną) dały mi popalić - ból brzucha towarzyszący cały wieczór to nic przyjemnego. 

A, i dodam zdjęcie z dzisiejszego II Śniadania, tak mnie naszło, a co :D 

Dodam jeszcze, że w piątek przed Wigilią zaplanowany miałam cały dzień, w tym trening. Większość z mojej listy udało mi się zrealizować, jednak niestety nie trening. Dlaczego? A dlatego, że wieczorem, wychodząc z domu poślizgnęłam się na schodach i poleciałam jak długa. Całe szczęście upadek skończył się tylko wielkim, czarnym siniakiem na pośladku oraz towarzyszącą mu gulą - wszystko cholernie bolało i nie powiem do dziś boli. Jednak dziś już powróciłam do aktywności i trening, melduję, wykonany! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.