Odchudzanie... to podobna ciągła walka z samym sobą...
Dziwne, bo ja czuję, że już dawno przestałam walczyć...
Brnę do przodu siłą rozpędu...
Bez zastanowienia...
Kiedy czytam czasem wpisy w Waszych pamiętnikach... to nie potrafię się z nimi identyfikować...
Nie zdarzają mi się ataki na lodówkę, ani mniejsze lub większe wpadki... od początku odchudzania zjadłam w zasadzie jedną nielegalną kanapkę...
Owszem czasem nawet zjem coś nie do końca zdrowego, nie wzbudza to u mnie jednak szczególnych emocji.... wszystko przecież jest zaplanowane i
nie wpływa na przekroczenie dziennego limitu energetycznego...
To planowanie robię automatycznie... Jak jakiś robot...
O tym, że się odchudzam z reguły nawet nie pamiętam, przypominam sobie tylko wtedy gdy wchodzę na Vitalie, albo gdy ktoś się zapyta.
Czasem myślę, że to wszytko przychodzi mi zbyt łatwo, usypiając moją czujność... że to tylko cisza przed burzą... i jak tak sobie pomyślę, to wtedy się naprawdę boję.... stawką jest przecież moje życie.
Dziwne, bo ja czuję, że już dawno przestałam walczyć...
Brnę do przodu siłą rozpędu...
Bez zastanowienia...
Kiedy czytam czasem wpisy w Waszych pamiętnikach... to nie potrafię się z nimi identyfikować...
Nie zdarzają mi się ataki na lodówkę, ani mniejsze lub większe wpadki... od początku odchudzania zjadłam w zasadzie jedną nielegalną kanapkę...
Owszem czasem nawet zjem coś nie do końca zdrowego, nie wzbudza to u mnie jednak szczególnych emocji.... wszystko przecież jest zaplanowane i
nie wpływa na przekroczenie dziennego limitu energetycznego...
To planowanie robię automatycznie... Jak jakiś robot...
O tym, że się odchudzam z reguły nawet nie pamiętam, przypominam sobie tylko wtedy gdy wchodzę na Vitalie, albo gdy ktoś się zapyta.
Czasem myślę, że to wszytko przychodzi mi zbyt łatwo, usypiając moją czujność... że to tylko cisza przed burzą... i jak tak sobie pomyślę, to wtedy się naprawdę boję.... stawką jest przecież moje życie.
foremka1977
7 marca 2010, 17:40...juz niemal miesiac. odezwij sie do nas :)
CarolineAnne
22 lutego 2010, 09:15dziekuje ci za zyczenia! :) a tak... cenzura hula na Vitalii i ma sie wyjatkowo dobrze... niby jest w przepisach ze nie mozemy robic reklamy jakims produktom... ja napisalam ze biore bio cla firmy X i sie przyczepili i zablokowali............ no durnota..... a jak pisze ze jem jogurt jogobelli bo danone nie lubie to to juz wg nich nie jest reklama... napisali mi ze reklamuje suplement a oni wola zeby promowac zdrowa diete. to ja ich sie pytam po co ta hipokryzja i daja nawet forum pod nazwa: suplementy, a tu pisza ze nie popieraja... no to sie wkurzylam... i odblokowali... ale jazda była... po nerwach dostalam!!!!!! :P
Arletka85
19 lutego 2010, 16:11a ja myślę, że w końcu nie jest to dieta, tylko zdrowszy, lepszy tryb życia który stał już się codziennością:)
CarolineAnne
19 lutego 2010, 09:12to dobrze ze latwo przychodzi :) tzn ze tak ma byc i to jest dla ciebie naturalna rzecz :)
Adriana82
16 lutego 2010, 11:26...kryzys przychodzi do każdego, Grunt to zareagować dostatecznie szybko. Schudłaś już tak dużo, że i do Ciebie musiał zapukać. Nie stresuj się teraz postaraj się utrzymać wagę na stałym poziomie, niech organizm się przyzwyczai...
anula197731
14 lutego 2010, 12:39Oj Ewcia, jak ja Ci zazdroszczę takiego podejścia. Ja niestety od nie wiem kiedy, jedzenie traktowałam jako pocieszyciela, w stresach i gorszych chwilach.I chyba po tylu latach jest trudno od razu wejść na dobrą drogę, dlatego ja na razie walcze i szamotam się sama ze sobą. Gratuluję Ci baaaaaaaaaardzo, bo to co osiągnęłaś to ogromny sukces i wielka motywacja dla nas wszystkich. Tak trzymaj !!!
katarinas
13 lutego 2010, 23:26Bardzo Cię podziwiam - schudłaś pięknie :-)) Ja myślę, że jesteś po prostu osobą z wielką siłą woli, a ten nowy sposób odżywiania stał się dla Ciebie nowym stylem życia. Jeszcze troszeczkę i będziesz chudzinką :-)
foremka1977
13 lutego 2010, 20:52...to tylko dobry znak. znak, ze tak jak napisala Dubi to ty kierujesz jedzeniem, a nie jedzenie toba. poniekad cie rozumiem, ale mowie to tylko cichutkim szeptem, bo gdzie porownac moje niepelne dwa miesiace do twojego wysilku. a sukces? on juz z toba jest, teraz sie tylko nie daj zepchnac ze swojego podium... i jeszcze raz: nie boj sie :-)
Martyna30
13 lutego 2010, 15:54gratuluję i zazdroszczę podejścia, bo mi to wszystko przychodzi z trudem...pozdrawiam!
basia1234.zabrze
13 lutego 2010, 15:25Którędy bym nie szła zawsze tu wrócę Uśmiechem powitam miłe słowo rzucę Bo Twoja przyjaźń jest taka gościnna taka piękna i dobra jak być powinna I w serce zapada tak głęboko do dna Więc wracam do Ciebie co dnia...MIŁEGO DNIA'
Dubi...
13 lutego 2010, 15:24Dobrze, że tak masz, bo to oznacza, że jedzenie nie rządzi Tobą tylko Ty jedzeniem. Nie zajadasz niepowodzeń, stresów, szczęścia itp. Tylko pozazdrościć. A najważniejsze jest to, że nie dostrzegasz ograniczeń - tzn. że dieta dzięki której gubisz kilogramy to zaakceptowany przez Ciebie styl życia, który towarzyszyć będzie Ci już zawsze. Rzadko kiedy czyta się o takim podejściu - JESTEŚ SKAZANA NA SUKCES! Zresztą Ty już go osiągnęłaś, a teraz tylko "dopieszczasz". Chciałabym tak, jak Ty - wydaje mi się jednak, że jeszcze nie jestem na tej "właściwej" drodze i że jeszcze dużo - bardzo dużo - pracy przede mną i uładzeń myślowych. Pozdrawiam, Dubi...