Trzy dni, przez które jadłam tyle, ile powinnam w ciągu jednego dnia... A wszystko przez dwudniowy wyjazd do ośrodka, gdzie strasznie karmili i jeden kiepski dzień w Warszawie. Pierwszy dzień:
1. mały talerz zupy pomidorowej z makaronem
2. odrobinka ryżu, zielonej fasolki szparagowej i kotleta z soi
3. pół kanapeczki z dżemem
Drugi dzień:
1. kupne smothie z zielonych owoców (200 ml)
2. mały talerz zupy fasolowej
3. 1/3 wafli ryżowych paprykowych
Trzeci dzień:
1. reszta tej samej paczki wafli
2. kilka kawałków sushi
Nie udało mi się jeść normalnych posiłków, co niewątpliwie jest porażką. Ale też żadnego z tych dni nie rzuciłam się na jedzenie będąc głodną wieczorem. Co jest niewątpliwym sukcesem.