... sama się sobie dziwie w swojej wytrwałości. Ćwiczę codziennie, czasem nawet dwa razy dziennie. Balsamuje się, maseczkuję, peelinguje :) Oto niebawem piękna, nowa ja :)
Na dworze- ciepło, niestety wiatr od morza wieje na tyle mocno, że nadal muszę paradować w czapce lub kapturze, bo inaczej kolejne zapalenie ucha murowane. Nigdy nie miałam z tym problemu. Niestety od momentu kiedy zaczęłam swoją przygodę z basenem - zapalenie ucha to norma :/
Cieszę się, że styczeń się kończy, a ja nadal uczciwie tkwię w swoich postanowieniach. Przy stoliku nocnym leży stos książek, które ambitnie czekają na przeczytanie (oj grube tomiska) :) Jedyne co uprzykrza mi życie to... moja chęć na słodkości. Dziś ograniczyłam się tylko do dwóch przepysznych krówek, ale naprawdę mi ciężko. To jest straszne, ale mam wrażenie, że na widok słodyczy zachowuję się jak uzależniona! Dosłownie WYŁACZAM MYŚLENIE. Zeżrę swoje i wtedy dopiero mój umysł się włącza i mam wyrzuty sumienia. Zawsze podczas postu jakimś cudem udaje mi się opanować to łaknienie i tylko modle się, aby dotrwać teraz do 10 lutego i zrobić sobie detoks od słodkości.
Przed chwila skończyłam godzinną jazdę rowerową, podczas, której towarzyszyły mi moje koleżanki z "Gotowych na wszystko"- pomysł świetny, bo mam chęć na więcej i więcej :)
majkapajka
27 stycznia 2016, 23:16Nie jedz wogole slodyczy. Za pierwszym razem bedzie trudno, ale z kazdym nowym dniem bedzie latwiej. Czytalam tez ze gdy damy sobie formalny zakaz, latwiej jest nam sie opanowac poniewaz wtedy nie potrzebna silna wola - silna wola jest potrzebna do moderowania jesli sie limitujemy. Jak raz na zawsze sobie powiesz ze nie wolno to i nie ma opcji ze mozna to bedzie latwiej sie opanowac.