Mam tak mało czasu, że nawet nie mam kiedy tu zajrzeć :/
Walka trwa nadal, co prawda lepiej wychodzi mi aktywność fizyczna, a nie dieta, ale plus jest taki, że coraz wcześniej kończe jesć- to znaczy, że rzadko zagladam do lodówki po godzinie 19.00... Więc jestem na dobrej drodze.
Oprócz tego, ze zmieniam sie wagowo to również powoli wymieniam garderobę w dalszym ciągu. Tym razem do szafy wpadła piękna tunika i nowa sportowa kurtka :) Kurtka nie była wcześniej zamierzona, ale jakoś dziwnie było mi wędrować z kijkami po lesie ubrana w płaszcz :/ Więc teraz mogę bez problemu stawiać czoła zimie i jak tylko skończy wiać ten przeklęty wiatr od morza- wyciągam rower! Mam w co się ubrać więc nie ma już żadnych przeciwskazać aby uprawiać aktywnosć na dworze :)
Ponadto za tydzień Walentynki. I... partner proponuje krótki, czterodniowy wypad do Karpacza- nauczyć się jeździć na nartach... Uwielbiam góry i chętnie przystałabym na tą propozycję, ale przede wszystkim słabo u nas z kasą ostatnio, mam pełno pracy (jak zawsze zresztą), a poza tym mam tygodniowy urlop w maju i dwutygodniowy we wrzesniu i wtedy też planujemy jakis wyjazd.... A, ze niestety ktoś wygrał zamiast mnie w lotto to chyba muszę zweryfikować swoje plany...
A tu na dodatek musze kupić jeszczę ta okropna wagę, bo juz ciekawość zjada mnie od środka :)