Od mojego ostatniego wpisu tutaj wzięłam sie w garść. Praca doprowadziła mnie do takiego stanu, że musiałam w koncu się wypłakać, ponarzekać i upić ;) Od tego czasu mimo iż nadal całe dnie spędzam przed komputerem postanowiłam, że nie dam się złamać. Za tydzień rozpoczynam "wywalczony" urlop, jadę jak zawsze w góry i liczę, ze wymęczę i wypocę całą złość, smutek i melancholię, które nadal tkwią w mojej duszy... Na aerobic chodzę i jeżdżę na rowerze, nie podjadam wieczorami i nie ruszam słodyczy...
W dniu trzydziestych urodzin zdałam sobie sprawę, że zawsze planuję, wizualizuję sobie cele, ale po chwili to mija. Ok, nie chce być szczupła (tzn chce, ale wiem, że to nierealne)- chcę wyglądać ok - po prostu. I tak powoli mam w planie zmieniac swoje życie. Tenisówki i baleriny porzuciłam na rzecz obcasów, kurtki sportowe- na rzecz płaszczyków, zamiast plecaka- fajną torebkę. Zmieniłam troche ubiór na bardziej dopasowany i mniej "na luzie" i... wygladam fajnie :) Z godnością przyjmuje wcześniej już wspomniane słowa Gombrowicza "Trzydzieści lat to końcówka. Od tej pory zaczyna sie umieranie po kawałku". .. Jak umierać- to chociaż - elegancko ;)
Obiecuje także, ze będe częściej tu zaglądać :)
PS. Jednym z urodzinowych prezentów było zaproszenie na czekoladowy zabieg nawilżająco relaksujący- już się niemoge doczekać :)