Cały ten tydzień i następny siedzę jak głupia po godzinach w pracy. Nie cieszę się pogodą, bo nie mam kiedy :( Wczoraj późno wieczorem wskoczyłam na rower i wróciłam jeszcze bardziej zirytowana niż na początku. Sopot w sezonie letnim to jakiś horror. Pełno ludzi na drogach rowerowych, którzy uważają, ze skoro są na urlopie to mogą spacerować wszędzie... Pełno riksz, które zajmują całą drogę... Co rusz jakieś dziecko wbiegające pod koła (dobrze, że mam sprawne hamulce, bo już miałabym conajmniej kilka ofiar na koncie)... Zero relaksu, sam stres... Nie zmienia to faktu, że i pewnie dziś wybiorę się na rower... Ciężko jest mi zmobilizować się do cwiczeń na salce, bo jednak trzeba korzystać ze świeżego powietrza... Plusem upału jest to, ze pije naprawdę duuużo wody, a zwykle mam z tym problem. Zakupiłam dzis truskawki, malinki i arbuza, a no i bób i teraz brzuch mam jak balon. Wszystko to popiłam wodą i wygladam naprawdę jakbym była w zaawansowanej ciąży...
Jutro liczę, że uda mi się pospacerowac z kijkami po pięknych gdańskich lasach. W weekend wypad nad jezioro- żaglówka, pływanie i totalny luz. Ech, może mój styrany pracą i innymi kwestiami w życiu osobistym trochę odsapnie...
A teraz najsmieszniejsze- kupiłam sobie dwuczęściowy strój kąpielowy! I tak, tak! Mam zamiar chodzić w nim na plażę! I w d... mam czy ktoś się będzie gapił na moje brzuszysko- mam prawo bosko się opalać? Mam! Mam prawo wypoczywać na nadmorskim piasku? Mam!
Oby nie było tylko jak w tym kawale:
Trzech facetów rozmawia o swoich żonach:
Pierwszy mówi:- Moja żona jest tak gruba, że jak jedziemy samochodem to muszę tylne siedzenia rozkładać, a i tak się ledwo mieści
Na to drugi:- To jescze nic! Moja jest taka gruba, że musiałem kupiś pick-up'a żeby ją gdzieś zawieść.
Trzeci mówi po chwili:- A ja już nie mam żony...
- Jak to?? - pytają obaj pozostali jednocześnie
- Jak byliśmy na wakacjach nad morzem - opowiadał trzeci mężczyzna - to opalała się na plaży, gdy nagle przybiegli kolesie z Greenpeace i zepchneli ją do wody, bo mysleli,że to wieloryb...
Niecierpliwa1980
10 lipca 2014, 09:09rozumiem twój nerw,bo moje Świnoujście w sezonie,czy pobliskie Międzyzdroje to latem makabra! I ci turyści-wiecznie nieprzytomni ,łażący (oni nie chodzą,oni się ślimaczą) po całej szerokości chodnika.Jakby urlop zwalniał całkowicie z myślenia. Pracuję whotelu i czasami naprawdę musze się ugryźć w język,żeby komuś nie dowalić jakimś komentarzem. A w kostiumie -nie ważne jakim ,to ty masz sie czuć fajnie :-)
lelilath
10 lipca 2014, 08:11Masz prawo jezdzic rowerem! Masz nawet prawo przejachac kilku turystow (ale nie dzieci!). Masz prawo wyjsc nawet w bikini na plaze! To nasze zycie i my decydujemy o jego jakosci poprzez nasze decyzje! A co do zartu... to ja od wiekow powtarzam, ze kiedys na moj widok Greenpeace przybiegnie na plaze krzyczac "Save the wale!" (zaznaczam, dowcipu nie znalam!) Milego dnia i nie przejmuj sie niczym! Pozdrawiam!