Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
PLAŻA,PIASEK MORZE- ŻYĆ NIE UMIERAĆ :)

Po kilkunastu latach przerwy wykapałam sie w morzu. Utopiłam przy okazji wszystkie swoje kompleksy i wylegiwałam sie na kocyku opalając swoje wielorybkowe ciało. Opalenizna cudownie brązowa (pierszy raz od lat!!!!!), piasek w zębach i usmiech na twarzy :)

Dziesiejszy aerobic zaliczony, wczoraj zaś 2,5 godziny grania w badminton :) Gdzie się da łażę pieszo, ba- nawet siedząc zaciskam pośladki wierząc, że dzieki temu będą jędrne, ale niestety- waga nie rusza z miejsca :( A miało być tak pieknie! I na dodatek waga wskazuje 77! Jak to możliwe? A może lepiej się nie ważyć? Ale mam wrażenie, że to jakąś obsesja się staje! Na wagę wchodzę co drugi dzień, więc odczuwam permanentny czas niezadowolenia, zniechęcenia i na koniec załamki!

Poza tym dalej nie palę. Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że papierochy tak śmierdzą???!!!

HELP ME!

 

  • Nenno

    Nenno

    10 lipca 2013, 21:21

    Lepiej się nie ważyć, serio! Tylko psuję humor. Lepiej chwycić za centymetr i co dwa tygodnie się mierzyć.

  • evelevee

    evelevee

    10 lipca 2013, 21:12

    Żeby było śmieszniej- mieszkam 5 minut drogi od plaży :/

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.