Lada moment powinnam otrzymać z pracy kartę fit profit ( w końcu coś z tej pracy mam) i ruszam do boju. Postanowiłam bowiem uporządkować to co nieuporządkowane. Zatem zapisałam sie na zaległe wizyty do lekarzy (ta piep...a służba zdrowia! te terminy!), zrobiłam porządki w szafach, pozbyłam sie tego co niepotrzebne, a prz okazji znalazłam swoja bransoletke, którą myślałam że zgubiłam rok temu. Ale musze przyznać, że od jakiegoś czasu wróciła mi "taka wewnętrzna radość"- dorobiłam się kilku fajnych ciuszków, zaoszczędziłam trochę kasy, nadrobiłam zaległosci w książkach i planuje urlop, który już za 1,5 tygodnia! w pracy niestety sajgon jak zawsze, ale zaciskam zęby i jakos daje radę, czyli nie jest aż tak źle :)
No to lece pod prysznic, potem powklepywać balsamy, później ksiazke pod pachę i do łózka :) Ooo, jak miło sie zrobiło!
Pozdrawiam :)
patkabu
28 sierpnia 2012, 12:50:) Pozytywne nastawieni to podstawa :) trzymam kciuki :) ja tez po dłużej przerwie cięższa wróciłam ale jak to mówia co nas nie zabije to nas wzmocni :)