Zatem z końcem tygodnia zanotowałam spadek o 0,5 kg :) Cieszę się, bo z początku szło ciężko, więc każdy spadek mnie mobilizuje i cieszy!
Dokonałam ostatnio wstrząsającego odkrycia- zdałam sobie, że od 2 lat moja waga cały czas wskazywała powyżej 80 kg. Od dłuższego czasu "stałą" była waga 85 kg, aż w końcu dobiła do tej masakrycznej 90! Tylko raz w tym czasie spadła do 79, ale tak jak nagle się pojawiła tak znikła szybko, by znów wrócić do swojej stałej wagi ciężkiej. A przecież nie zawsze tak było, kiedyś waga wahała się od 69 do 73 , dużo, ale czułam sie ok, mimo nadwagi, miałam mniejszy problem z ubraniami i samopoczucie było lepsze... Dlatego moim wielkim postanowieniem jest zejść poniżej tej okropnej osiemdziesiątki, której nienawidzę z całego serca. Ja już nie marzę o tym, aby być szczupła. Chcę się tylko dobrze czuć i nie wstydzić się tych boczków i wystającego brzuszka...
Dzis w planach mam sprzątanie ogrodu i rower. A więc dużo czasu na świeżym powietrzu,. A tego mi własnie brakuje. Poza tym jestem dumna z mojej "regularności"- dietkę trzymam nieprzerwanie, 26 dni bez słodyczy :), systematycznie stosuje balsamy, kremy, ba! nawet maseczki na twarz :) Cóż, skoro metamorfoza to całościowa! Z włosami tylko coś przydałoby się zrobić, ale dołek finansowy w jakim jestem nie pozwala mi na razie na wizytę u fryzjera. Ale coś tam się do świąt postaram uskrobać :) Trzeba przecież ładnie przywitać wiosnę :)
Mycha1805
17 marca 2012, 10:29Ja mam podobny problem tylko u mnie przez kilka lat było ok 79 do 81, udało mi się chudnąć do 74, a potem wracało do tej samej wagi. Odkąd jestem w Irlandii to przegięłam na maksa bo też dobiłam 90, której nigdy w swoim życiu na wadze nie widziałam , najwięcej było 85, ale walczę dzielnie i mam nadzieję, że wytrwamy :) razem raźniej :) gratuluję spadku i spokojnego weekendu życzę :) bez pokus oczywiście :)