Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak spędziłam weekend + spadek


Witajcie! Biegunka i całe sensacje na dobre skończyły się w piątek razem z @ (choć dla pewności jeszcze w piątek nic nie jadłam). Odwodniłam się, więc w weekend uzupełniałam płyny :P Ząb mnie aż rozbolał od odwodnienia! Weekend spędziłam u mojego Ukochanego w Gdańsku. Tak, niestety póki nie będzie nas stać na wspólne zamieszkanie, mieszkamy osobno... Ja w Warszawie, On w Gdańsku. Serducho boli za każdym razem jak się rozstajemy.. Jesteśmy ze sobą już prawie 4 lata. Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem, ale wtedy niedojrzale podeszliśmy do samodzielnego utrzymywania się i skończyło się klapą... Dlatego On wrócił na jakiś czas do rodziców, aby "odżyć" finansowo... 

W sobotę zjadłam kromkę białego z masłem + kawa z mlekiem - byłam w gościnie, nie chciałam wydziwiać. Poza tym nie byłam pewna czy wsio ok. Następnie zjadłam popołudniu (będąc w ch na zakupach) 15cm suba z pieczoną wołowiną, warzywami i sosem "słodka cebulka" - szukałam czegoś zdrowszego ale do dyspozycji miałam tylko maka i kfc ^^ a potem zrobiłam obiad - ziemniaki z potrawką z piersi kurczaka (pomidory, marchewka, natka pietruszki i koper, koncentrat pomidorowy). Próbowałam to zagęścić mąką, ale nie dało rady, więc wyszła zupa pomidorowa z ziemniakami i dodatkami :P

W niedzielę rano zjadłam 2 grzanki, trochę kiełbasy krakowskiej, pomidorka i 2 rzodkiewki + obowiązkowo kawa z mlekiem. Jak mówiłam byłam w gościnie, nie mogłam wydziwiać, że nie ma drobiowej szyneczki :P Po takim poście serio, nic sie nie stanie.

Potem pojechaliśmy na rynek. Zwiedziłam muzeum bursztynu (ledwo wlazłam na te 6 piętro), potem pływaliśmy takim śmiesznym czymś - motorówka w kształcie pływającej taxi. I wtedy spaliłam sobie ryj. Wyglądam śmiesznie. Słońca dużego nie było, było chłodno no i pływaliśmy godzinę.. Na koniec poszliśmy na włoską pizzę. Wzieliśmy z Lubym jedną 30cm z pieczarkami, szynką, papryką i salami. I teraz bądźcie ze mnie dumne. Zjadłam 2 kawałki. Nie byłam w stanie więcej. Wypiłam też niecałe 0.5 piwa. Po prostu byłam pełna. Poza tym to nie była najlepsza pizza jaką jadłam, więc nie chciałam grzeszyć aż tak :P I to wszystko na niedzielę, więc chyba nie przesadziłam... Nie byłam w stanie jeść więcej. Nie mam apetytu.

Pierwszy raz jechałam blablacarem. Poszło szybko, sprawnie, bezpiecznie i przyjemnie pomimo mojego miliona obaw. Ludzie byli mili, sympatyczni, jechało się bardzo wygodnie :D

I kolejny spadek :) Razem zeszło 5,6 kg! Wiem, że część spadła po chorobie... Biegunka, odwodnienie... Bałam się, że jak tylko się nawodnię, to w górę poszybuje... Ale tak się nie stało. Trochę cm też zeszło w dół. Mam nadzieję tylko, że jak teraz zacznę jeść normalnie to nie zacznie troche się podnosić, albo nie stanie tak nagle :(

Widoki z motorówki "taxi"  z Żurawiem w tle..

Takie oto bańki puszczaliśmy..Być tak lekkie jak one...

  • mtsiwak

    mtsiwak

    15 czerwca 2016, 23:28

    uwielbiam Gdansk!!! jest przepiekny i to nadmorskie powietrze! wiesz, ja chyba bym sie nie odwazyla tak namieszac w jeden dzien po takiej wycienczajacej serii biegunek, ale skoro Ci nie zaszkodzilo to znaczy ze juz wszystko w porzadku ;) koniecznie zacznij przyjmowac probiotyki w jakiejkolwiek formie: jogurty naturalne, kefiry, albo nawet w tabletkach z apteki. bardzo Ci tego teraz potrzeba.

    • Eulidia

      Eulidia

      16 czerwca 2016, 07:28

      kefiry codziennie piję, codziennie wieczorem biore tez 9 szczepow z apteki :P

    • mtsiwak

      mtsiwak

      16 czerwca 2016, 13:30

      dobrze, to na pewno Ci pomoze i ustrzeze przed lapakiem kolejnych jelitowek

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.