Prawie... Tuż tuż drugi dzień...
Brakuje mi owoców... Zaraz zaczną się truskawki, potem czereśnie, potem śliwki, a ja nie będę mogła się nimi opychać :(
Pobolewa mnie głowa. I ciągle mi się siku chce... Woda schodzi.. dziś się ważyłam... 138,3 czyli wróciłam do punktu wyjścia... tylko wtedy byłam przed okresem i bardzo szybko mi potem woda spadła... No cóż. Mam za swoje.
Dziś na śniadanie pomidor, pół ogórka, pół papryki, jajko, 2 plastry wędliny indyczej, kawa z mlekiem
2 śniadanie krem z warzyw zielonych z jogurtem naturalnym... Taki rzadki wyszedl do wypicia
lunch to ryż al dente + gotowana pierś z kuraka + mieszanka warzywna meksykańska (fasolka szparagowa, czerwona, papryka, cebulka, pomidory z odrobiną oleju to wszystko.
obiad jak wczoraj tylko do sałatki dodałam szczypiorek
A na kolację jak wczoraj wędzona makrelka, ogórki kiszone... Hmm...Kolacje są dla mnie problemem...
Jako że będzie to 2 dzień bez owoców, jutro na śniadanie zezjem połowę grejfruta różowego do śniadania. Muszę tylko przenonać siostrę aby zjadła drugą połowę, bo zeschnie... :D Lekarka mi powiedziała, że wolno mi małe ilości owoców i tylko jako dodatek do posiłku (np do jogurtu czy mięsa) nie mogę jeść ich samych... ciężko :(