Hej!:)
Rano piekę chlebek bananowy,później siłownia(nie chciało mi się bardzo i źle się czułam,ale poszłam),następnie zmywanie sterty naczyń,obiad u rodziny chłopaka i umycie lodówki na koniec. Źle sie czułam jakoś, było mi niedobrze i napiłam się małej puszki coli(200ml). Przeszło odrazu prawie wręcz. U przyszłych teściów(może kiedyś) zjadłam na deser mały kawałeczek tureckiej chałwy i 1 galaretka kokosowa grecka(nie mogłam odmówić).W końcu też zagraniczne słodycze. Grzech nie spróbować.
Śniadanie:to samo co wczoraj,czyli 2 kromki chleba żytniego z Ostrowa,4 kabanosy i kilka mini ogórków konserwowych.
Przekąska:koktajl z mleka migdałowego,banana i borówek (wolę jednak na jogurcie naturalnym, nie moja konsystencja)
Obiad:pół schabowego,ziemniaki i marchewka z groszkiem. Mały kawałeczek chałwy tureckiej i 1 galaretka kokosowa grecka. Do picia mała puszka coli(na odbicie).
Kolacja:fasolka szparagowa z bułką tartą. Do picia zielona herbata z brzoskwinią.
Uwaga!: nie ruszyłam ani kawałka. Zjem jutro(ugryzł mój P 🤣).
1 l wody(za mało)
45 min siłowni
6700 tys.kroków około
nomorefat
18 sierpnia 2019, 20:33Menu wyglada jak klasyczna niedziela :) I tak czasem musi być :)