Oczywiście ciasta urodzinowego męża, skosztowałam. Nie mam sobie za złe, bo nie pochłonęłam pół blachy, jak to kiedyś miałam w zwyczaju, tylko właśnie skosztowałam. Nadprogramowe kalorie znajdowały się w krojonych brzoskwiniach i serowej masie, takim serowym brzoskwiniowcu, samo zdrowie
Za to na zdecydowany plus dzisiejszego dnia mogę zaliczyć odkurzenie rowerka i zrobienie… rozgrzewki. Treningiem tego mizernego pedałowania nazwać nie można. Ale na super luziku tez nie było, tyko z lekkim obciążeniem, więc śmiało mogę powiedzieć że pod niewielką górkę wjechałam . Czułam w udach te 15 minut.
Drugi plus, odkurzyłam hula-hop. A mam takie śliczne, kolorowe z wypustkami od wewnątrz. Prawie dziesięć minut kręciłam zanim z hukiem spadło. Nie wyszłam z wprawy . Jutro na pewno dotkliwie poczuje ten masaż.
No i oczywiście codzienna dawka ruchu na bieżni. Dziś zaliczone 40 minut marszu, spalone 200kcal.
Zaczęłam też walkę z dobijającymi mnie zaparciami. Suszone śliwki i woda po nich, zażyte rano, przyniosły niewielką ulgę. Jeśli w ciągu trzech dni nie będzie znacznej poprawy, sięgnę po drastyczne środki, czyli olej rycynowy.
Waga mi pewnie stoi przez te zaparcia. Albo przez to, że limit kaloryczny 1300kcal to za mało, skoro ppm mam 1400. Pogadam z dietetyczką po piątkowym, kontrolnym ważeniu. Dwa tygodnie zastoju, to być może norma, ale trochę niepokoi. W końcu to miała być dieta odchudzająca.
Tarjaa
12 listopada 2015, 15:41ja po suszonych sliwkach mam prawie biegunke :) chcialabym miec bieznie, pozdrawiam :)
eszaa
12 listopada 2015, 17:07mnie łagodnie rozruszała,co cieszy,bo zaparcia mam przeokrutne i cięzko,zeby cos zadziałało
Kasia7111
11 listopada 2015, 20:34Super trening. Jak dla mnie wystarczający :-) Ja czasem tylko bieżnie robię, ale przez godzine i pod dużym nachyleniem. Wychodzi mi 600 kcal. Co do zaparc to sliwka jest jak najbardziej oki. U mnie podzialala, ale nie po trzech dniach. Trzeba czasu. Powodzenia :-)
eszaa
11 listopada 2015, 20:48poczekam w takim razie jeszcze pere dni z tymi sliwkami;) Niestety tylko na spacery moge sobie pozwolic, bieg odpada,więc sie ciesze z tych moich dwustu spalonych.Nie mam opcji zmiany nachylenia bieżni :(
Kasia7111
11 listopada 2015, 21:21Ja tez nie biegam. Nie daję rady. Max 6,5 km/h