Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzeci dzień...
13 maja 2009
Mam naprawdę kochanego męża... Pomimo zmęczenia po pracy poszedł ze mną na rowerek i nawet nie marudził :) Przejechaliśmy zaledwie 16km, ale wybrałam taką trasę, że w pewnych momentach myślałam, że mi serducho z klatki wyskoczy! Takich podjazdów pod górki już dawno nie widziałam! A raczej widziałam, z tym że z perspektywy kierowcy samochodu wyglądały one nieco inaczej :) Dziś nabrały innego wymiaru... :) Po tej przejażdżce byłam wykończona, ale w swojej dzielności, jak tylko przyjechaliśmy do domu, wzięłam się za robienie galaretek z gotowanego kurczaka. Mam nadzieję, że nie mają zbyt wielu kalorii, bo byłoby mi przykro, gdybym nie mogła ich jeść :) Jedno wiem z dzisiejszego dnia...muszę sobie zrobić przynajmniej jeden dzień przerwy od ćwiczeń, bo moje stawy tego nie wytrzymają :/ Jutro wyjazd do teatru, więc i tak bym nie miała kiedy :) W dalszym ciągu pozytywnie :)body {
background: #FFF; byt wielu
zaza1984
14 maja 2009, 02:14Dzieki za komentarz w moim profilu. Dasz rade kochana.. jesli naprawde tego chcesz to zobaczysz ze po zrzuceniu pierwszych 10 kg pozniej bedzie jak z gorki.. zaprzesz sie i chocby ci podstawiali mase pysznosci pod nos to bedziesz krzyczec NIE :-) wierze w ciebie. I nie cwicz dzien w dzien bo to nie ma sensu... wystarczy 3- 4 razy tygodniowo. Pozdrawiam goraco i rowniez trzymam kciuki :)