Kolejny weekend u teściów... Tym razem moja niższa waga bardzo mnie motywowała i ten weekend nie wyglądał tak jak zawsze (czyt. nie obżerałam się wysokokalorycznymi rzeczami). No może poza sobotą, kiedy to wieczorkiem zeszliśmy na dół do Kakusiów (brat męża z żoną). Byłam twarda i piłam tylko wodę z cytryną, dopóki Kakusie (znani z tego, że lubią pichcić) nie postanowili zrobić kebabów w bułce... A że zrobiło im się dużo bułek i dużo farszu, to zjadłam 2 kebaby.... Ale to tyle grzechów przez cały weekend. W całej mojej dzielności nawet poćwiczyłam brzuszki w sobotę, a jak wszyscy jedli kaloryczny obiad (twierdząc, że się odchudzają - I TO WSZYSCY TAK TWIERDZĄ!!!), ja z Małą zjadłyśmy gotowane udka z kurczaka z gotowaną marchewką. Tak samo wyglądał dzisiejszy obiad! Jestem z siebie dumna, jak nie wiem co! Chociaż raz nie będę musiała przez cały tydzień zrzucać tego, co nadrobiłam w weekend, tylko dalej schodzić w dół.Ale nie będę się ważyć aż do piątku, choć mnie bardzo korci :)
Wszystkim pracującym życzę mało pracowitego tygodnia :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Dotka1991.grudziadz
13 grudnia 2010, 11:41fajnie, że się nie dałaś :)