Zawiesiłam treningi crossfitowe i pozostałam przy ciężarach. Decyzja ta chociaż łatwa nie była...w sumie, co ja pie...znaczy się piszę. Nie, zdecydowanie nie była to trudna decyzja, a jedyna sensowna, jeśli chcę dźwigać sensowne kilosy na sztandze...a niestety, cross i ciężary nie do końca idą w parze (wbrew pozorom). Analizując postępy swojego trenera (od crossa) zauważyłam pewną drobną kwestię...jego wyniki są praktycznie takie jak te, które osiągał trzy lata temu. Marny progres...ale filmiki są i achy, ochy...troszkę zabawne, bo mogąc obserwować osoby z klubu (podnoszenia ciężarów) to tam juniorzy poniżej 20 roku życia rwą, zarzucają i podrzucają zdecydowanie więcej.
A moim celem nie jest stanie w miejscu...a ciągły wzrost i osiągnę to...nieważne ile pań na literkę "K" padnie.
Marzy mi się, by w rwaniu mieć taki wynik (bądź wyższy):
Moja kategoria wagowa (i nieistotne jest to, że...mężczyzna, wszak mamy te no...równouprawnienie ;) :P).
Invisible2
1 maja 2014, 20:39Powodzenia :)