Ostatnio i mnie dopadł wirus buszujący w mym najbliższym otoczeniu wyłączając mnie na trzy dni z treningów. Tylko on mógł tego dokonać.
Na treningi wróciłam w poniedziałek z mega osłabionym organizmem, co spowodowało, że pierwszy raz chciałam odpuścić i nie dokończyć WODa. Oczywiście, dokończyłam a w szatni miałam wrażenie, że ducha wyzionę. Przez kolejne dni wracałam do formy.
Dzisiaj ćwiczyłam (doskonaliłam) Snatcha, przysiady, pompki, box jumpy oraz burpeesów troszkę porobiłam.
Postanowiłam od nowego roku udać się po pomoc do trenera z wrocławskiej sekcji podnoszenia ciężarów (jeśli gościu wyrazi zgodę. Telefon wykonam w poniedziałek). Podobnie postąpię w przypadku gimnastyki sportowej...mam też kilka innych założeń treningowych na przyszły rok, ale na razie je przemilczę.
Plany na rok 2013 zrealizowałam z nawiązką dzięki temu, że nie miałam jakiś mało realistycznych celów. Podobnie planuję postąpić i w przyszłym roku.
Krok po kroku, osiągnę...MISTRZOSTWO w tym co robię.
walsieziomek
15 grudnia 2013, 17:50super , buziaki :) zajrzyj do mnie ;*