Jako że oporna jestem w nabywaniu nowych (nie tak nowych) umiejętności technicznych postanowiłam poświęcić snatchowi 8 minut ze swoich 24 godzin.
Oczywiście, nie upieram się przy tych 8. Mogę i więcej czasu z nim spędzić (zdecydowanie nie mniej). Nie tak łatwo dam się pokonać jakiejś głupiej sztandze. Co to, to nie ;)
Poniżej (moim zdaniem) świetny filmik instruktażowy:
Ssanie nadal trwa, a ja jak bezwolna marionetka mu się poddaję. Już nawet wolę nie myśleć ile tego "gówna" w siebie wepchnęłam (tak, tak moje obżarstwo zatoczyło szersze kręgi i doszły do tego batoniki i inne słodkości).
I gdzie się podziała moja silna wola? Na której półce wśród bajek wylądowała?
Ale koniec z tym. Nawet sobie buźkę zadrutuję, jeśli będzie to potrzebne ;) :P
ewcia.1234
28 sierpnia 2013, 23:14Lepiej zjedz jakiś owoc/ warzywo :-)
marzena2015
28 sierpnia 2013, 10:03Po prostu nie kupuj to nie bedzie cie kusilo :-) milego dnia