Dzisiejszy dzień rozpoczęłam z Fitness Blenderem. Wpierw 86 minutowy program 1000 kalorii Workout at Home, a po nim doprawiłam piętnastominutowym treningiem w postaci Total Body Boot Camp. Lało się ze mnie ciurkiem, koszulkę można było spokojnie wyżymać tudzież użyć do przecierania na mokro (o, fe) podłogi, ale banan nie zniknął z mej twarzy.
Ogólnie mam w ostatnich dniach sporo energii w zapasie, która aż prosi się do spożytkowania.
Nie mogłam się tego treningu doczekać od wczoraj. Zresztą w niedziele miałam ochotę jeszcze poćwiczyć, ale zdrowy rozsądek podpowiedział, że tego byłoby za wiele, więc chcąc - nie chcąc odpuściłam ;) Ale gdybym się uparła...hehe.
Polecam fajny artykuł na FitNow - dla tych którzy,a raczej które przerażone są na widok wzrostu wagi mimo ćwiczeń i wyrzeczeń - serio warto go przeczytać ;)
Wczoraj z kumpelą ustaliłyśmy, że ona przyobiecuje ćwiczyć trzy razy w tygodniu (co najmniej), a ja nie jeść słodyczy na rzecz czegoś zdrowego ;)
To mój pierwszy dzień. Trzymajcie kciuki ;)
Ps. oczywiście kręciłam kółkiem, a wczoraj rozpoczęłam program 100 pompek :)
soualmia
19 czerwca 2013, 20:27oo fitness blender daje popalić ;) zwłaszcza 1000 calories work out ;) jeszcze nie udało mi się nigdy zrobić do końca ;)
Skania79
17 czerwca 2013, 12:51Super!!! Niech wrze :)))