W ubiegły weekend na poznańskiej Malcie oficjalnie został otwarty sezon kajakowy.
Nie mogło mnie tam po prostu zabraknąć i ... nie zabrakło ;P
Od przyszłego tygodnia rozpoczynam (chyba) zajęcia crossfitu z trenerem (indywidualnie). Przełamałam się do biegania (więc też nie jest źle - chociaż, by nie było tak kolorowo, sielsko i anielsko na razie tylko na bieżni).
Wracając do trenera - stwierdził ten pan, iż za dużo mam tkanki tłuszczowej, a zgodnie z najnowszym Shapem (ściślej, artykułem w nim zawartym) jestem w normie. I bądź tu mądry ;)
Dzisiejsza aktywność:
- trening - 160 minut,
- Hula-Hop - 120 minut.
Chwilo trwaj :)
Ps. odpowiadając na jedno z pytań zawartych w komentarzu do poprzedniego postu: kręcąc hula czytam lub oglądam film (czyli łącze pożyteczne z pożytecznym i przyjemne z przyjemnym, czy jakoś tak ;P)
Catalunya
7 maja 2013, 16:38kajaki są rewelacyjne, ale ręce muszą być silne na maksa :) crossfit to mały hardcor, trzymam kciuki i czekam za relację :) a Pana trenera skąd wzięłaś? Pozdrawiam
BlackBrokenAngel
1 maja 2013, 20:52crossfit...świetnie :) ale Ty się dziewczyno nahulasz hehe...fajnie ;) ja maksymalnie kręcę 60 min- podziwiać, podziwiać :)) a kajaki fajna sprawa :)
ewcia.1234
1 maja 2013, 15:00o, no to super :) Powodzenia :)