Po kliknięciu na niego zostajemy przekierowani na pseudomedyczny portal, gdzie czytamy artykuł o tym jak pewna pani Beata schudła przeogromnie (że ludzki umysł tego nie ogarnie), ale nie o tym miał być ten wpis ;)
Od razu napiszę, że nie zamówiłam owych cudownych tabletek...chociaż ten kilogram dziennie kusi. Udałoby mi się zrzucić 20 kilo przed wakacjami, a skórę (w tym i cyce) na plecy bym sobie zarzucała..ehe...piękny widok...taki surrealistyczny.
Ale nie ma tego złego...zaczęłam szperać w necie i odkryłam (taratatam) poczciwe herbapolowskie kropelki odchudzające. Nie obiecujące cudów, nie kosztowne (i to bez promocji) i podobno wydajne (a to z forum wiedza). Kupiłam, zaczęłam pić...zobaczymy jaki efekt ich stosowania będzie ;)
Dzisiejsze ćwiczenia zajęły mi ponad dwie godziny (brzuch, ramiona, uda, pupka). Steppera brak.
Isztarrrr
9 czerwca 2012, 19:26Wszelkim kropelkom osobiście mówię - NIE!