Lubię to zmęczenie...tego mi brakuje od czasów, gdy odłożyłam rękawice i kimono na półkę. Jednakże na mate nie wrócę...tego jestem akurat pewna, coś się wypaliło. Nie ma już w tym pasji, która towarzyszyła mi przez te lata wypacania się na sali i walki z przeciwnikiem (przeciwniczek było jak na lekarstwo ;)). Ale do zbiorowego ćwiczenia wrócę...
Przy najbliższym naborze zapiszę się na taniec na...rurce. To już postanowione, a i ramiona wzmacniam, więc...nie ma to tamto...