Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[37.] OLABOGA, RANO DO PRACY

Kiedy już odpływałam na swej sfatygowanej łodzi do krainy snów, ktoś krzyknął z brzegu jawy bym sprawdziła czy aby rano nie muszę do pracy wstać...Zniechęcona cofnęłam się na ten brzeg, w stercie papierów zaczęłam szukać grafiku, który jak na złość ukrył się w ostatnio czytanej książce. Gdy, w końcu, go odnalazłam ze zdziwieniem (no dobra bez niego) odkryłam, że rzeczywiście tak jest. Oj nie przyzwyczajona jestem do rannego wstawania (zwłaszcza, gdy zrezygnowałam z pracy wymagającej ciągłego podróżowania).

Dzisiaj dzień soków...więc, gdy już śpiochy usunęłam spod powiek udałam się w stronę kuchni, aby przygotować sobie świeżo wyciskany soczek (a raczej blendowany. Okazuje się, że kupno takiej zwykłej wyciskarki do soków nie należy do rzeczy najłatwiejszych. Mam się po nią udać do sklepu z antykami, czy co? Przecież nie zakupię kolejnego sprzętu, który tylko zagraci mi blat kuchenny. Ja chcę taki malutki wyciskacz do soków - zero mechaniki (chyba, że wliczyć w to siłę mięśni własnych i obroty nadgarstka. Tylko tyle i aż tyle.)).

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.