Pomimo (dosyć) obfitych posiłków, ośrodek głodu wciąż wysyła sygnały, które tłumacząc na nasze brzmią: "Jeść, jeść...". Staram się ignorować ten głos (krzyk?) pod kopułą, ale nie należy to do najprostszych zadań. Może zbytnio koncentruję się na myśli pod tytułem: "nie wolno jeść". I jak to bywa w takich przypadkach, zostaje usunięty wyraz "nie" i wiadomo jaki przekaz pozostaje. Trzeba zresetować twardziela...
W sumie sama jestem sobie winna...
Dzisiejsze jadło:
Śniadanie - 312 kcal: kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni z ziarnami (2 kromki), serek naturalny 5% tł. (30g), kiełki soi (25g), brokuł gotowany (175g), grejpfrut czerwony (125g)
II Śniadanie - 175 kcal: banan (100g), maślanka 0,5% tł. (200g)
Obiad - 265 kcal: kotlet schabowy soute (50g), buraki z cebulą (100g), barszcz czerwony (200g)
Podwieczorek - 235 kcal: chipsy prosto z pieca paprykowe (30g), mleko 0,5% tł. (200g), marchewka (50g), pomidor (100g), kawa bez cukru (500ml)
Kolacja - 199 kcal: serek wiejski 3% tł. (150g), papryka czerwona (125g), kiwi (75g)
plus guma do żucia Orbit bez cukru.
Razem: 1196 kcal (i niech już tak pozostanie).